sobota, 7 stycznia 2017

Lodowe witraże..

Witajcie,
dzisiaj tak szybciutko...może Was zainspirujemy do mroźnej twórczości, by jak najlepiej wykozrystać ten szalony atak zimy ;)
Niestety z powodu ospy jesteśmy uwięzieni w domu i nie możemy cieszyć się urokami tej pięknej pory roku...póki co omijają nas szczypiące policzki, trzeszczące buty i zamarzający oddech, ale nie dajemy się i jak zwykle tworzymy..
Tym razem powstały lodowe witraże...coś pięknego!
Zaangażowani całą rodziną stworzyliśmy zamarzające obrazy, któe wyglądają po prostu bajecznie, tak łatwo je wykonać, a efekt zachwyca!
Żadne ze zdjęć nie oddaje uroku witraży, a piękno ich zmienia się zależnie od tego, czy świeci słońce i pod jakim kątem, czy zapada zmrok i delikatnie oświetlają je świąteczne lamkpi...koniecznie spróbujcie!
dybym miała własn ogród ozodobiłabym witrażami wszystkie drzewa :D :D






Najpierw do płaskich pojemników nalaliśmy wody, którą dziewczyny wcześniej podbarwiły plakatówkami. Mi ososbiście podobają się najbardziej chyba takie bezbarwne z czystej wody, ale nie chciałam psuć dziewczynom frajdy :) Potem zatapiałyśmy w wodzie to co znalazłyśmy pod ręką...goździki, suszone porańcze, liść laurowy. Tak przygotowane pojemniki wystawiliśmy na balkon...czyli na działanie siarczystego mrozu :D





Nie wiem czy to za sprawą dodanej farby, ale strasznie długo woda ta zamarzała, byliśmy bardzo zdziwieni, kiedy jednak to nastąpiło K. rozgrzewał nad palnikiem gwoździa, którym "wycinał" dziurki w witrażach. Działać trzeba było w pośpiechu, bo obrazki szybko topniały. 
Jeszcze tylko sznureczek i na mróz...ozdabiamy drzewa, balkony, płoty...i zachwycamy się pięknem naszego małego dzieła sztuki :)

Jak to wspaniale cieszyć się z tak prostych rzeczy..
za każdym razem kiedy wchodzę do pokoju i widzę nasze witraże, to serce mi się raduje, że po raz kolejny mam dowód, że tak niewiele trzeba.....













A gdyby zabawy lodowe przypadły Wam do gustu, to spróbujcie koniecznie zamrozić bańki mydlane! Wspaniała zabawa dla dużych i małych...potrzeba płynu do baniek i mrozu przynajmniej -7 :) Najpierw pięknie zamarzają, a potem cała frajda w ich kruszeniu :)





niedziela, 1 stycznia 2017

Przez dziurkę od klucza 2...grudzień

Witajcie...nudna będę, bo znowu zacznę od tego, że nie wiem jak to możliwe, że czas tak straszliwie pędzi! Dzisiaj możecie podejrzeć przez dziurkę od klucza co działo  się u nas w grudniu, tym niezwykłym miesiącu w roku :)
Pomimo tego, że pogoda była bardzo jesienna udało nam się wyczarować klimat świąteczny w pełnej krasie.. wspaniały czas. Najbardziej się cieszę z tego, że udało nam się uniknąć pośpiechu, kolejek, korów i całej tej gorączki przedświątecznej, która tylko niszczy ducha Bożego Narodzenia.
Swoją drogą kupowanie prezentów drogą internetową, to świetna sprawa ;)
A teraz podglądamy...miło wrócić jeszcze raz do tych chwil...



Grudzień rozpoczął się u nas wielkim , rodzinnym pieczeniem pierników...ten zapach...będę tęsknić!





Powoli zaczęliśmy wprowadzać się w świąteczne klimaty




A co niedzielę zapalaliśmy kolejną świecę adwentową..




Aż pewnego dnia okazało się, że już czas czyścić buty, bo Mikołaj w drodze...
Moje buty ktoś dokładnie wymył za mnie... :)





Na parapecie robi się tłoczno...już 5 butów czekało...ledwie wystarczyło miejsca na smakołyki dla Mikołaja i reniferów :)








A o poranku, wczesnym poranku emocji było tyle, że zdjęcia sensowanego nie dałam rady zrobić!




A w te zwyczajne dni grudniowe też nam się nie nudziło..



Bardzo dużo spacerowaliśmy...




Może śniegu brakowało, ale zdecydowanie bywało ślisko!!!




..i pięknie!



W końcu nadszedł upragniony dzień, kiedy to ustroiliśmy choinkę i cały dom!





..Uwielbiam te chwile... i proszę zwróćić uwagę, na HaNkę :) w buzi oczywiście cukierek z choinki....aż nie wiem, czy się chwalić, ale sprzed kilku lat :p  tylko przyznacie sami, że takie smakują najlepiej i, że to obowiązkowy punkt programu przy strojeniu choinki :)




No i jeśli już jesteśmy w temacie wyjadania....w grudniu przyszedł też czas na ozdabianie pierników....a może raczej na wyjadanie posypek... :)




Mimo wszystko większość życia rodzinnego kręciła sie wokół choinki...




No i nadeszły...Święta Bożego Nardzenia..czas wypatrzeć pierwszą Gwiazdkę!
W tym roku świątowaliśmy u dziadków w większym gronie :)




Końcówka roku to już świętowanie na całego, cudowny przeSylwester u przyjaciół...




A na sam koniec Sylwester właściwy, bardzo rodzinnie i niezwykle przeżyty....oby cały rok towarzyszyły nam takie piękne emocje jak tej nocy...






To już koniec...zaczął się nowy miesiąc, nowy rok..ja zmykam do moich dziewczyn...one planują lepić z plasteliny, więc jakby nie mam większego wyboru :) Ściskam Was serdecznie i
 życzę PIĘKNEGO NOWEGO ROKU!!!!!