Ależ nas wiosna przez ostatnie dni rozpieszczała :) Teraz kiedy nieco spochmurniało i temperatura znacznie spadła zachciało mi się kolorów. Razem z Hanką postanowiłyśmy przynieść nieco wiosny do domu, a właściwie na balkon.
To było niezłe przedsięwzięcie...zobaczcie sami :)
Ta mina, to zdziwienie (wielkie!) na moje słowa, że ona sama nasypie ziemię do donicy :)
Z wielkim zapałem zabrała się do pracy!
Konewka, z którą Hanka zwykle się kąpie, też poszła w ruch..
A każda taka okazja jest idealna do spotkania z ciekawą (i piękną) książką :)
"Rok z Linneą" to jedna z moich ukochanych książek. Książka należy do Miriam i dla Hani nieco za trudna, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by nacieszyć oko pięknymi ilustracjami i porozmawiać o nich.
Cała lektura podzielna jest na 12 rozdziałów zgodnie z miesiącami w roku, a w każdym z nich Linnea pokazuje co ciekawego dzieje się w przyrodzie i podsuwa pomysły na prace przyrodnicze do wykonania przez dzieci.
A wszystko zaczęło się od porannego spaceru, który zachwycił nas ilością kwiecia..
Koloru szukałyśmy też w książeczce z naklejkami (które Hanka uwielbiam jak pewnie każda istota w jej wieku)..
Cały dzień słuchałyśmy i uczyłyśmy się piosenki jakże dopasowanej tematycznie..
Nawet Krystyna śpiewała fragmenty :)
A swoją drogą w sercu też wiosna :) A to za sprawą cudownego spotkania, które za nami!
Był wspaniale i cieszymy się bardzo, że już niedługo będzie powtórka :)
A to zdjęcie, które mnie zachwyca, choć daalekooo mu do ideału fotograficznego, jednak kto robił kiedykolwiek zdjęcia z taką ilością dzieci ten doceni fakt, że wszystkie oczy patrzą w obiektyw...no niesamowite haha :)
A jeszcze zobaczcie jakie cudeńko dostałam!
Prześliczny jest :)
Na zakończenie dodam jeszcze, że wstawiając te zdjęcia przypadkowo natknęłam się na fotgrafię z zeszłego roku. To świeży sok z brzozy..
Oj jak mi przykro, że w tym roku nie było możliwości zebrania takiego.
Kochani pięknego dnia Wam życzę... i wiosny, zwłaszcza tej w sercach :)