niedziela, 4 grudnia 2016

Przez dziurkę od klucza..1

Witajcie kochani...nie wiem jak to się stało, ale od kiedy jest z nami Krysia minął już miesiąc! Niesamowite..
Przerażona jak szybko leci czas i zachwycona podobnymi postami na innych blogach postanowiłam wstawiać zdjęcia obrazujące to co działo się u nas w ostatnim miesiącu. Myślę, że posty tego typu będą dla nas niesamowitą pamiątką, a Was też mogą zaciekawić.
Pomysł jest dość spontaniczny, więc nie miałam zbyt wielu zdjęć do wyboru, ale przynajmniej teraz będę bardziej pilnowała uchwycania tych zupełnie zwyczajnych chwil naszej rodziny, a jednocześnie tych najcenniejszych. Póki co w listopadzie w naszym domu...

..pierwsze przygotowania do Bożego Narodzenia.. nadszedł czas, by zaczynić piernik.



Dziewczyny dopadły chróbska...jakoś trzeba było sobie radzić w domu :)




Najlepsze co może być...herbatka i domowe karmelki...dziewczyny uwielbiają :)



No i nastała ta
 wyczekiwany od dawna dzień! Pierwsze minuty Krysi w domku...z siostrami..




 Listopad, to obowiązkowy czas na pieczenie rogalików. Uwielbiamy takie wspólne chwile. Czas wspaniale spędzony razem, a jeszcze pyszna nagroda na koniec pracy :)







W naszej rodzinie listopad to okres bardzo urodzinowy :) Tutaj wręczanie prezentu Dziadziusiowi z okazji jego 60 urodzin...to niesamowite, kiedy możemy przyczynić się do spełnienia życiowego marzenia kogoś bliskiego..




i mimo wielu okazji do świętowania, tymi najcenniejszymi chwilami w listopadzie były właśnie te, kiedy tak poprostu mogliśmy się wzajemnie poznawać..rozkochiwać się w sobie coraz bardziej i bardziej...choć niby mocniej już nie można..




minął miesiąć, a niezmiennie koąpiele są wielkim rodzinnym wydarzeniem, któremu towarzyszy cała zgromadzona przy wanience rodzina :)




HaNulka choroała i niestety do przedszkola nie mogła pójść...jak dobrze mieć w domu tylu przyjaciół :) Jedna z ulubionych zabaw średniej córeczki...ustawianie w rządkach figurek Playmobil :)




..tak ja już pisałam..takie chwile chłonęliśmy wszyscy..garściami...ilę się dało..




..Każdy chciał być blisko i czerpać ten spokój, który ma w sobie Krysia...tego się nie da opisać, ale kiedy jest się blisko tej małej istotki wszystko inne przestaje istnieć..




No i pierwsze spacery..wielkie wydarzenia, a wózek pchać chce każdy :) Niebawem napiszę Wam o pewnym fantastycznym gażdżecie do wózka, który będę polecać z całego serca :)



A koniec miesiąca wiązał się z andrzejkowymi wróżbami..
Gdyby ktoś pytał, to sprawdzając cienie na ścianie mi wyszedł domek, K. wywróżył sobie mężczyznę w futrzanej czapce, MiMi konia na biegunach, HaNula motor, a Krysia dzidziusia...
Piszę to, by za rok sprawdzić czy wróżby się spełniły.
W zeszłym roku wyszedł mi piękny kształ dziecka i......
wtedy bym nie uwierzyła, że akurat ta wróżba się spełni...zobaczymy :)



Ktoś może powiedzieć, że nic ciekawego się nie działo, ale dla nas to przepiękny czas.. a za miesiąc przez dziurkę od klucza podejrzymy grudniowe dni w naszym domku...
Przesyłam uściski...pięknego tygodnia!
Koniecznie zaglądajcie na nasz nowe Instagramowe konto, tam jesteśmy bardzo często :)

1 komentarz:

  1. Kadry z codzienności uchwycone w taki sposób są zawsze ciekawe :)
    i miłe dla oka :)
    Piękna rodzinka! Piękny Wasz czas!

    OdpowiedzUsuń