Tak jak obiecałam pojawiam się tym razem z dekoracjami świątecznymi, które nadal królują w naszym domu.
Myślę, że w tym poście jest tyle obrazów, że nie muszę wiele pisać, zapraszam zatem...
Dodam tylko, że każda z tych ozdób jest dla mnie niezywkle cenna...
Dziadek do orzechów, to..spełnione marzenie przez rodziców..
Maleńkie dzwoneczki, które w zeszłym roku były przywiązane do prezentu od przyjaciółki..
Szopka odnowiona przez najstarszą córkę...
Renifer na biegunach, jenda z pierwszych rzeczy, którą uszyłam..
Skrzatka, którą 10 lat temu otrzymałam od pewnej uczennicy i jej rodziców...prosto z Laponii..
Maleńkie rękawiczki...uszyte samodzielnie..
Cudowne kartki od przyjaciół..
Chyba nawet do tej pory nie wiedzą, że przyszły aż dwie...
Jak co roku jedną z najważniejszych dekoracji są pierniczki, w tym roku nie udało się zaleźć siły na zrobienie domków, ani wymyślnych zdobień, ale muchomorków nie mogło zabraknąć..
Ta ozdoba również jest bezcenna dla nas, wianek zrobiony przez osobę, która jest najbardziej uzdolniona na świecie...wszystko zamienia w złoto!
a pod nią piękny kubeczek od mojej klasy...
Zasłonki samodzielnie uszyte, ale najbardziej cieszą dziurki na sznurek, dzieki czemu będę mogła wieszać girlandy na oknie i różne dekoracje...jak dobrze mieć męża, który wspiera mnie w moich wnętrzarskich szleństwach :)
Każda z tych dekoracji jest dla mnie wręcz bezcenna. Uwielbiam otaczać się przedmiotami, które mają dla mnie szczególne znaczenie i od jakiegoś czasu tylko takie wybieram.
W tym roku pojawiły się kolejne takie przedmioty, choć większość z nich zamieszkało u moich rodziców.
Od wielu, wielu lat marzyły mi się szydełkowe ozdoby choinkowe. Niezmennie wzdychałam na wiok wszelkich śnieżynek...nawet nie marzyłam, że kiedykowiel sama takie będę robić. Jakoś tak wychodziło, że w grudniu nie było mnie zbytnio stać na taki zakup....no i tak bardzo o nich marzyłam, że w końcu się nie poddałam...
Spełniłam jedno ze swoich marzeń...sięgnęłam po szydełko i po prostu nauczyłam się szydełkować..
Zatem mam własne śnieżynki..
Ale na mojej liście było coś, co marzyło mi się jeszcze bardziej...to szydełkowe muchomorki...
Przyznam się, że ukończenie pierwszego było dla mnie niesamowitym przeżyciem...wzruszyłam się bardzo. To tak jakbym sama sobie udowodniła, że potrafię...osiągnęłam coś, co wydawało mi się nierealnym.. niesamowite uczucie, polecam. Ktoś spojrzy i powie...o raju takie" cos"? a ja patrzę na nie i widzę moje marzenia, moją determinację, godziny spędzone na przeliczaniu oczka za oczkiem, by nauczyć się zupełych podstaw..
Powstały dwa rodzaje grzybków, na pewno będę nie raz je tutaj pokazywać :)
To tylko fragment, mogłabym tak pisać o każdej z rzeczy, która dekoruje nasz dom, bo jest ich więcej. Moim zdaniem takie drobne szczegóły sprawiają, że życie staje się piękniejsze..
Uśmiecham się za każdym razem patrząc na nie i czuję się szczęśliwa, a o to przecież nam właśnie chodzi :)
Pięknego dnia, tygodnia Kochani!