niedziela, 16 listopada 2025

Jesienne chwile..


 Po długiej przerwie, ale z niezmiennie wielką potrzebą zachowania wspomnień właśnie w formie wpisów.. często tutaj wracamy, więc i czas na kolejny wpis. Pewnie zapanuje tutaj bałagan, przez brak chronologii, ale cieszę się mimo wszystko, bo obecny sprzęt będzie bardziej przychylny w zgrywaniu zdjęć, a co za tym idzie łatwiej będzie tworzyć nowe wpisy. Niestety niewspółpracujący laptop może skutecznie zdemotywować człowieka.

Bardzo trudny czas za mną (mam nadzieję, że już naprawdę za mną!) a ja naprzeciw temu co dookoła chcę zapamiętać to co najlepsze w tym czasie. Kto mnie zna, ten wie, że staram się patrzeć na życie z tej jaśniejszej strony i uwielbiam wprost romantyzować codzienność. Miałam to bardzo utrudnione, ale tym bardziej doceniam, gdy mogę cieszyć się tym co kocham najbardziej...tworzeniem mojego życia. 

Mam ostatnio wiele przemyśleń, może uda się nimi tutaj podzielić. Na pewno chciałabym pokazywać tutaj jak najwięcej mojego tworzenia, rękodzieła, bo od tego zaczęła się historia z tym blogiem i prowadzanie takiej formy pamiętnika naprawdę bardzo motywuje do działania.

Póki co troszkę kadrów tej jesieni, która dla mnie jest naprawdę nieopisanym wyzwaniem..

Jesień u nas to ciąg imienin i urodzin...tutaj mam kadry z urodzin dziewczynek. Skromnie i po naszemu. Tort, prezent z serca przemyślany i  moc najszczerszych życzeń. Uwielbiam celebrować te chwile, gdzie każdy czuje się wyjątkowo i jest w centrum wszystkiego :)




I jak miło jest patrzeć na taką radość, gdy możesz spełnić czyjeś marzenie...



Radość z prezentu nie mija......











Czasem te najprostsze rzeczy okazują się najcenniejsze :)





A kiedy ma się już spore dzieci w domu, to naprawdę można liczyć na ich pomoc i wparcie, kiedy tego potrzebujemy. Tutaj prawie jak przysłowiowa szklanka wody na starość. Kiedy już po ludzku brakło sił, nagle przychodzi do Ciebie dziecko z takim cudem, które samodzielnie naszykowało dla Ciebie! Tak właśnie chciałabym wychować dzieci...z wrażliwością na drugiego człowieka...serce rośnie!



Pomoc miała różne wymiary, choć coraz częściej kulinarnie właśnie. Muszę przyznać, że garną się dzieciaki do kuchni. 












Tradycyjnie 11 listopada nie zabrakło rogalików i naszego rodzinnego konkursu :)
Co roku w jednym z rogalików ukrywam garść rodzynek, migdałów, czy słonecznika, zależy co wpadnie mi w ręce i co oczywiście jest jadalne hihi
Kto trafi na "specjalny" rogalik, ten wygrywa wcześniej przygotowany słodki upominek. 
Nie muszę chyba dodawać, że walka jest zacięta i co roku mamy niezłą frajdę z tego. 











Czas spędzaliśmy jak najbardziej kreatywnie się dało, po tygodniach, gdzie nie wychodziłam z łóżka to nieopisany rarytas. Jak człowiek wtedy docenia takie momenty!



Jakoś tak samoistnie w domu zapanowała moda, na wszystko co najbardziej "jesieniarskie", gra planszowa "Grzybobranie" plasowała się bardzo wysoko w tym rankingu :)



Czasem potrzeba było wzmocnienia duchowego, bo ciężko bardzo w takich chwilach...
Zestaw ratunkowy..


A wracając do gier, to najbardziej cieszy mnie fakt, że przechodzimy już rodzinnie na kolejny poziom wtajemniczenia i zaczynamy przygodę z bardziej rozbudowanymi grami. Oj uwielbiam grać w planszówki!!!



Zmotywowana przez najstarszą córkę, która robi niebywałe postępy w rysunku i ja podjęłam się wyzwania ćwiczeń. Widzę jak ona rozwija swój talent i ja zamarzyłam, by spróbować swoich sił. To pierwsza próba, mam zaledwie kilka szkiców póki co, ale ciekawa jestem, czy i u mnie będzie widoczny postęp za jakiś czas. Pewnie tutaj umieszczę kilka kadrów mojego rysownika...niech no tyko  się zapełni nieco :) Cieszę się, że zaczynam walczyć z wewnętrznym krytykiem, który zdecydowanie blokuje moją kreatywność. Właśnie dzięki mojej córce widzę, że twórczość to proces...talent to jedna sprawa, ale ćwiczenia to klucz do sukcesu. Jestem jej bardzo wdzięczna za to i zamykam krytyka gdzieś głęboko, bo wiem, że nie ma wyjścia, musi być lepiej jeśli nad tym pracujesz!




Coraz większą potrzebę mam w sobie, by spędzać jeszcze więcej czasu na analogowych zajęciach. Układanie puzzli również wróciło do łask. Tutaj ponownie widzę to, że praktyka pomaga w układaniu. Już kiedyś pisałam, że ja zdecydowanie preferuję tylko te ok. 300 elementowe, ale i tak nawet te są dla mnie wyzwaniem haha. Nie zmienia to faktu, że uwielbiam to, szkoda, że te wzory, które posiadam ułożyliśmy już z dzieciakami wieeele razy pod rząd i czas chyba na nowe!



Najbardziej przez ostatnie dwa i pół miesiąca brakowało mi spotkań towarzyskich...było zaledwie kilka, ale za to nie do opisania wspaniałych!!!
Jadąc na jedno ze spotkań cały czas towarzyszyły nam tęcze...wzruszam się niezmiennie na myśl o tych wszystkich, z którymi mogłam się spotkać!!!



A ten urodzinowy poranek...co za czas! Wciąż mało nam mało czasu, a ile łez wylanych przez śmiech haha cudowne wspomnienia :)



To już takie trochę nasze miejsce...



A z tego spotkania przywiozłam pewną aromatyczną pamiątkę, która spowodowała zmiany w domu..



Zostawiam tutaj jeszcze zdjęcie pewnego wierszyka, którego z Hanią w pewnej poczekalni wśród różnych książeczek. Tak bardzo śmieszy on moje dzieci, że może i komuś się przyda :) 



A na koniec życzę sobie i Wam powodzenia na ten nadchodzący tydzień.. jest we mnie sporo lęku, ale wierzę, że już będzie tylko lepiej!
Mam nadzieję, że spacer nie będzie już dla mnie takim luksusem..
i nie tylko spacer..














Przesyłam Wam dobre myśli, do napisania..