środa, 10 stycznia 2018

Co tworzy klimat..


Witajcie :)
Dzisiaj jeszcze świątecznie przychodzimy, bo w naszym domu nadal celebrujemy ten piękny, bożonarodzeniowy czas.
Ostatnio sporo rozmyślam na temat tego, że jakoś tak na odwrót się porobiło..
Obserwując wiele profili na Instagramie, czy kont na facebook'u nie dało się nie zauważyć, że u zdecydowanej większości świąteczny wystrój pojawił się duuużo wcześniej przed Bożym Narodzeniem i mam tutaj na myśli domy, a nie markety (w których zresztą chodzi o marketing, a nie klimat). Choinki często pojawiały się z początkiem grudnia, podobnie jak światełka i inne ozdoby.. Oczywiście to co piszę, to jedynie moje zdanie i nic mi do tego w jaki sposób ktoś urządza swój własny kąt, ale odniosłam wrażenie, że my jako ludzie, społeczeństwo, zrobiliśmy się tak strasznie niecierpliwi. Adwent to czas radosnego OCZEKIWANIA..
Oczekiwania, a nie świętowania.. 
Mam wrażenie, że pomijając ten etap zabieramy sobie pewną część radości z nadejścia Świąt.
Nie bez powodu ten okres w roku jest nam dany.. Podobnie jak z 9-cioma miesiącami ciąży, które pozwalają mamie przygotować się na dzień narodzin.  Przecież większość z nas, które jesteśmy matkami, wie, że trzeba przejść kilka faz oczekiwania i każda jest równie ważna...i to niesamowite, że jesteśmy zmuszeni na coś czekać, to potęguje późniejsze doznania.
W każdym razie, reasumując, ja lubię wstrzymać się z dekorowaniem domu, by później jak najdłużej cieszyć się choinką i całą bożonarodzeniową otoczką. Dopiero po Świętach patrząc na te wszystkie dekoracje czuję w sercu ich głębię.. wspominam, rozmyślam..mam na to czas..
U mnie jeszcze królują czerwienie, suszone pomarańcze i zapach choinki.

A gdyby ktoś miał ochotę zobaczyć jaka atmosfera towarzyszyła nam w poprzednich latach, to może zajrzeć  TU i TU oraz TUTAJ i TUTAJ :)











Uwielbiam  takie dekoracje..
naturalne, które co roku tworzymy od nowa i te, które od wieeeluuu lat nam towarzyszą niezmiennie..



W tym roku, z nieznanych nam przyczyn, zniknęła cała nasza kolekcja płyt CD z kolędami i pastorałkami.. było mi bardzo smutno.. Na szczęście w Biedronce upolowałam płytę, która spodobała nam się i  codziennie jej słuchamy..bo ja należę do tych , którzy uwielbiają kolędować i robię to nawet zmywając naczynia...a może wtedy właśnie najgłośniej :) :) :)









W tym roku doszła nam do kolekcji rodzinnej taka piękna bombka, którą Miriam otrzymała na swojej pierwszej Wigilii chórzystów naszej parafii :)



A takie cudeńka jak ten obrusik wprost uwielbiam wyszukiwać w lumpeksach. W środku lata nikt nie interesuje się takimi rzeczami... no prócz mnie nikt :)



Klimat Świąt tworzą mi również przedmioty, które od lat są ze mną...jak ten witrażyk, bez którego nie wyobrażam sobie świątecznego wystroju, a otrzymałam go na jednej ze szkolnych Wigilii :)










Oczywiście najpiękniejszy klimat świąteczny tworzymy My, jako domownicy....chociaż można sobie pomóc przykładowo wciągając takie piękne rajtki :) Patrząc na takie czerwone cudeńko, nie da się nie poczuć tej pięknej atmosfery :)






Krystynę cała otoczka Świąt niezwykle interesowała...




A kiedy ta Otoczka Świąt robiła jeszcze takie niespodzianki i jedno pstryknięcie wystarczyło, by zajaśniała, to już istny szał :)



Tylko coś mój ukochany świecznik ostatnio przestał działać...chyba nie wytrzymał próby :(


A wiecie co jeszcze tworzy przepiękny klimat? Drugi człowiek... Tynka ostatnio jest moim osobistym Aniołem. Zrobiła mi ostatnio tak miłą (i wielką!) niespodziankę, że na samo wspomnienie oczy mi się szklą!!!
Zobaczcie co do nas niespodziewanie dotarło...
























Niesamowita jest...jeśli jeszcze jej nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie na bloga
  Przez krótką chwilę..

A ja zmykam spać...
Jak zwykle piszę nocą..
Kochani cieszcie się jeszcze tą atmosferą Bożego Narodzenia...zwłaszcza, że od kilku dni nawet aura jakaś taka odświętnie zimowa się zrobiła :)



Dobranoc Kochani....chociaż pewnie bardziej Miłego dnia powinnam Wam życzyć :)


P.S. Pisząc posty zwykle słucham muzyki, której dawno nie słuchałam lub, której w ogóle nie znam i dzisiaj natknęłam się na koncert, który niesamowicie mnie urzekł i chcę go Wam serdecznie polecić! Utwór wykonany razem z Grzegorzem Turnauem...coś pięknego!







A jeszcze tylko dodam, że ostatnio razem z Karolem oglądaliśmy filmik, który wywarł na nas wielkie wrażenie i idealnie zgrał się z moim przemyśleniami dotyczącymi naszej niecierpliwości..w wolnej chwili warto obejrzeć..






poniedziałek, 1 stycznia 2018

Świeże powietrze...




Kochani, życzymy Wam pięknego 2018 roku!
Niech to będzie dobry czas dla Was, wypełniony tym co jest dla Was naprawdę ważne, co kochacie i co jest Prawdziwe!

Nie życzę samych pięknych chwil i tylko tych radosnych, beztroskich, bo wiem z własnego doświadczenia, że równie mocno ubogacają nas, te które są dla nas wyzwaniem. Zeszły rok pokazał mi, że nawet najtrudniejsze momenty w życiu mogą nas ubogacać i tak chcę ten rok, 2017, zapamiętać. I chociaż wiem, że zmiana kalendarza nie wpłynie w żaden sposób na nasze życie i to co się w nim dzieje, jednak czasami warto podsumować pewien okres, zamknąć go i poczuć przypływ świeżego powietrza :)

Ja tak właśnie robię...podobnie zresztą jak z noworocznymi postanowieniami..

Wiem, że ilu Was tutaj zagląda, tyle różnych podejść. Ja bardzo doceniam to, że efekty postanowień związanych z początkiem nowego roku, (czy to kalendarzowego, czy szkolnego) są najbardziej wymierne. Dlaczego? Bo dokładnie wiemy, kiedy mamy sami siebie rozliczyć z tego jak poszło nam z realizacją. Wiem, że zaraz ktoś się znajdzie, kto pomyśli, że przecież już po tygodniu większość z nas nawet nie pamięta co postanowiła...owszem, ale jeśli podejdzie się do tego szczerze, to nie wierzę, by tak mogło się stać... Wystarczy jedno lub dwa postanowienia, ale takie, które faktycznie mają sprawić, że staniemy się lepszymi ludźmi.. Ja miałam w zeszłym roku dwa postanowienia i naprawdę cieszę się, bo myślałam o nich cały rok i faktycznie udało się. Dzięki temu, że było to postanowienie z 1 stycznia dokładnie wiem kiedy mogę uznać, że udało mi się osiągnąć cel i jestem sama z siebie bardzo dumna, a to daje niezłego kopa do dalszej pracy i rozwoju!
A jeśli masz wątpliwości, to zapisz sobie swoje cele, zawieś kartkę na lodówce lub stwórz folder na pulpicie komputera. U nas bardzo sprawdził się system słoiczka :)
W adwencie, nasze indywidualne postanowienia zapisaliśmy na kartkach, a potem trzymaliśmy je w pięknym słoiczku, w widocznym miejscu pokoju. Każdej niedzieli, podczas wspólnej modlitwy rodzinnej, otwieraliśmy go i czytaliśmy na głos (z zastrzeżeniem, że nie mamy prawa komentować tego jak idzie komukolwiek z nas!) jeszcze raz, to co zostało zapisane. Wystarczyła chwila ciszy, by każdy w swoim sumieniu mógł odpowiedzieć sobie...i w tym przypadku nie tylko sobie :).. jak mu idzie... Może komuś z Was taki pomysł się spodoba?
Przede mną kolejne dwa postanowienia... bo zeszłoroczne weszły mi już w krew :)

A zmieniając temat jestem ciekawa jak Wam minął wczorajszy wieczór i noc?
Mam nadzieję, że miło :)
My mieliśmy inne plany, niestety choroby kolejny raz wygrały, mimo wszystko Sylwestrowa noc minęła nam niezwykle miło  i ....
Baaardzzzoo smacznie, tym bardziej, że to pierwsze danie (od dawna) przygotowane dla nas przez pana K. i do tego przygotowane pomimo takich zdrowotnych utrudnień :)
Pizza kurkowa.. o tej porze roku..mmmmm..




Było kolorowo i wesoło :)












Oglądaliśmy również film familijny "Piękna i Bestia". Polecamy szczerze :)



A jeszcze na zakończenie dodam...może komuś się przyda na ten rok...ja już mogę jedną datę wpisać :)




Pięknej niedzieli życzę...Dzisiaj mam ucztę dla Ducha....Lista Wszech Czasów w radiowej Trójce, polecam! Uwielbiam...P.S. Dziękuję Kuba P. za zarażenie mnie xxx lat temu :) :)

P.S. Muszę jeszcze tylko dodać od siebie, bo inaczej się uduszę... Ostatnie kilka dni na portalach społecznościowych obfitowały w memy wszelkiego typu związane z akcją zachęcająco do tego, by nie strzelać fajerwerek ze względu na dobro dzikich zwierząt. Oczywiście ja się pod tym podpisuję, ale dodam jeszcze, że my mamy ogromny problem z HaNką w czasie okołosylwestrowym, a o północy, to już jest apogeum stresu :( Nasza córeczka wpada w taką panikę, że aż mi się serce kraje :( Jest zbyt mała (i zbyt przerażona!), by zrozumieć, że nic jej nie grozi... Tak sobie myślę, że ludzie jako mieszkańcy świata są tak okropnie egoistyczni :( Wiem, że pewne rzeczy zakorzenione są od wieków w kulturze, ale czasem warto się zastanowić nad sensem niektórych z nich. Sama lubię patrzeć na rozświetlone, kolorowe niebo, jednak do końca życia będzie mi ono się kojarzyć z zapachem (Tak!) przerażonej córki :(
Myślę, że nie odważę się strzelać, bo małych dzieci zawsze bedą....