środa, 23 stycznia 2013

Udało się!

Witajcie kochani :)
Jak się cieszę, że mogę znowu do Was pisać :)
Od bardzo dłuuuggiieego czasu miałam problem z zalogowaniem się na własnego bloga...zresztą co tu pisać, generalnie miałam niesamowite problemy z całym bloggerem :(
Nie mogłam wchodzić na większość moich ukochanych blogów. Na szczęście w końcu mi się to udało! Oj brakuje mi bardzo takiego regularnego pisania i zaglądania do Was. Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja kiedy piszę  posty regularnie, to mam o wiele więcej chęci i zapału do działania i tworzenia. Niestety jakiś czas temu dopadł mnie straszliwy leń i niewiele rzeczy powstało w ostatnim czasie. Czas najwyższy z tym skończyć :)
Mam wiele pomysłów na nowe posty..Podczas mojej nieobecności wiele rzeczy w moim życiu się pozmieniało, jeszcze więcej przewartościowało...naprawdę bardzo dużo..moje podejście do tego miejsca także, więc niech Was nie zdziwi to, że moje posty będą pewnie dotyczyły teraz wielu nowych tematów. Stwierdziłam, że nie mogę się ograniczać tutaj tylko do mojej jednej z wielu pasji jaką jest "robótkowanie", ale chcę się z Wami dzielić wszystkimi innymi sprawami, które są dla mnie ważne. Mam tylko nadzieję, że jeszcze ktoś tutaj będzie chciał zaglądać...
A tak na teraz zdjęcia z początku ferii...bo do naszej wsi także zima dotarła..










A na koniec dzisiejszy mój umilacz :)






sobota, 11 sierpnia 2012

Co u nas...

Witajcie kochani :)
Znowu po dłuuugaśnejjjj przerwie, ale staram się maksymalnie jak najaktywniej spędzić ten letni czas i wciąż jakieś zajęcia sobie wynajduję :)
W międzyczasie uszyłam kilka drobnych rzeczy, ale nawet nie zdążyłam ich uwiecznić na zdjęciach. Wczoraj jednak nastąpiły oficjalne przeprosiny z moją ukochaną maszyną i spełniłam marzenie MiMi :)
Miriamka ostatnio zapragnęła mieć swojego przyjaciela Szeryfa (ciekawe kto zgadnie po wpływem jakiej bajki)...męczyła, dręczyła, wierciła matce dziurę w brzuchu..no i się doczekała. Projekt stroju i kolorystyka to dzieło MiMi :)  Z efektu zachwycona :)
Ja miałam ogromny problem z doborem odpowiedniej fryzury, ale w końcu coś wymodziłam i wyszło bardzo dobrze!







Szeryf nie ma jeszcze butów ani kapelusza, z braku odpowiedniego materiału :(
Ale ten motyw musiał być i tak :)







Ten Szeryf jest pacyfistą, więc przy pasku nosi tylko dzwoneczek, wywołująć uśmiech na twarzy wszystkich ludzi!
Swoją drogą przyszywanie szlufek to jakaś masakra :p










A wakacje mijają nam bardzo kolorowo i owocowo :)








A powolutku nastawiamy się psychicznie na pierwsze kroki Miriamki w prawdziwym przedszkolu, w grupie czterolatków :)
Oprócz tego przed nami WIELKIE wyzwanie....Miriamka zakochała się w pianinie i tym oto sposobem, po wzorowym przejściu egzaminów od września zaczyna także naukę w klasie fotrepianu w szkole muzycznej :) :) :)

Oj będzie się działo :)




My z MiMi polecamy...lubimy sobie nucić ostatnio :) i ta gitara...ach...



 Mam niesamowite zaległości w przeglądaniu Waszych blogów i trochę mi zajmie nadrabianie tego, ale dla mnie to uczta dla zmysłów :) Do zobaczenia u Was :) :) :)

P.S. Nie mogę znaleźć zdjęć Iszy najnowszych :( rośnie jak na drożdżach i szaleje za dwóch...no dobra przesadzam...za trzech :p Kochana jest :)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Pełna chata :)

Witajcie kochani :)

Kolejny raz piszę posta mało robótkowego, ale zaraz sami się przekonacie, że mam bardzo ważny, choć jeszcze taki maleńki powód :)

Otóż chciałabym oznajmić wszystkim, że dokładnie tydzień temu zamieszkał z nami nowy członek rodziny :)
Oto "ISZA" (z hebrajskiego kobieta, by zaakcentować fakt, że my kobiety mamy w domu przewagę - no przynajmniej tę liczebną).
Isza ma już 8 tygodni i jest rasy Jack Parson Russell Terrier :)
Psy te bardzo często występują w filmach i reklamie, znane są z psiego ADHD i niezwykłęj inteligencji (często mawia się, że ilorazem inteligencji przewyższają swojego właściciela)
Isza jest z nami tydzień i już mogę powiedzieć, że jest bardzzzooo wesooołaaa i szaaloonaa, a w duecie z Miriamką...istna wariacja :)

Obydwoje z ukochanym K. byliśmy wychowani z psami, więc wiedzieliśmy, że prędzej, czy później przygarniemy jakiegoś :)
A, że MiMi po prostu od młego kocha psiaki, to nie mogło być inaczej :)

Mamy teraz swój mały zwierzyniec :) Chomik, ryby no i psiak :)
A ciekawa jestem jak u Was? Macie jakieś zwierzaki? Może mieliście, może marzycie by mieć...bardzo jestem ciekawa :)







Rasa Jack Russell słynie ze zwinności i skoczności...nasza psinka jest maleńka, a już pokazuje co potrafi!
Czasami podskakuje tak wysoko, że aż niewiarygodne :)




Uwielbiam ją...nawet kiedy w środku nocy piszczy i wzywa wszystkich do szaleńczej zabawy :)




A na zakończenie zmienię temat, ponieważ chciałabym bardzo polecić Wam pewien film!

Razem z ukochanym K. jesteśmy nim zafascynowani...nawet kiedy siedzę i piszę Wam o nim uśmiech nie schodzi mi z twarzy..no Genialny jesti tyle :) :) :)




I tak w klimacie paryskim...ostatnio Yael Naim towarzyszy mi w drodze do pracy...ach :)




Pozdrawiam i życzę lepszej pogody :)
Ja zmykam z "Iszką Kiszką" (pozwalam sobie ją czasem tak nazywać ) na spacer, bo właśnie się obudziła :) ściskam!

poniedziałek, 7 maja 2012

W naszym małym świecie..

Witajcie kochani :)
W końcu udało mi się zrobić zdjęcia po remoncie. Dawno już zrobiliśmy totalny remont w moim i kochanego K. pokoju..oj dawno ;p
Jakoś nie szło mi z robieniem zdjęć, bo wiąż nie takie światło i wiele innych powodów. Dzisiaj się udało!!! Pisać więcej nie będę, bo oglądania macie sporo :) Ostrzegam..tylko dla wytrwałych :)
Pokój baaardzzoo się zmienił...było lawendowo...teraz biel, szarość i czerń się u nas rozgościły na całego :)
Uwielbiam je....i cały nasz "nowy" pokój....
..zapraszam do naszego małego świata...






















Dodam tylko, że do niedawna byłam seryjnym mordercą wszelkich roślin doniczkowych...teraz wszystko mi się odmieniło i zamieszkało u nas sporo nowych kwiatków, które po prostu kocham i staram się im wynagrodzić wszystkie wcześniejsze przewinienia :) :) :)










A tak na zkończenie dzisiejsza moja nuta :)

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Książkowe święto... :)

Jest późno...pracy jeszcze wiele na mnie czeka, ale muszę choć słówko dzisiaj napisać :)
Międzynarodowy Dzień Książki...wspaniałe święto..na dodatek tego dnia takie miłe obniżki witające nas we wszystkich księgarniach :D
Co tu dużo pisać..uwielbiam książki!
Kocham nawet ich zapach...za co swego czasu dostałam uwagę podczas pierwszej w życiu lekcji historii...zamiast słuchać...wąchałam podręcznik ;p
Jestem "czytaczem" zdecydowanie wieczorno-leżącym (zwłaszcza od kiedy od mojego ukochanego K. dostałam cudowny prezent w postaci miniaturkowej latarki zakładanej na książkę :)
Czytam kilka książek jednocześnie, masochistycznie wręcz ograniczam czas spędzony nad książką jeśli ta mi się wyjątkowo podoba...tylko z jednego powodu...oby się zbyt szybko nie skończyła :D

Był czas w podstawówce, kiedy miałam problemy z ortografią...Pani polonistka bardzo się dziwiła, jak to możliwe, że robię tyle błędów, czytając jednocześnie tak wiele książek.....
ja dziwiłam się jeszcze bardziej...
zastanawiałam się o czym ona mówi, przecież kiedy czytam, litery, wyrazy, zdania...onie nie istnieją...istnieje tylko zupełnie inny świat, a ja w nim...

Kiedy zobaczyłam te zdjęcia u Anuszki, której bloga uwielbiam :), oniemiałam...czytanie dla mnie znaczy właśnie tyle........




A to dzisiejsza lektura...wyszukana przy okazji :p



Tegoroczne postanowienia okołoksiążkowe:
po pierwsze - czytać jak najwięcej...zwłaszcza, że nie można już narzekać na marznące paluszki, kiedy  to zaczytuję się czekając na PKS, (tylko zawsze mam dylemat...czytać, czy słuchać muzyki...podróż zabiera jakieś 40 minut, w wygodnym foletu- zazwyczaj przynajmniej hihi- to wspaniały czas tylko dla mnie...swoją drogą uwielbiam moje codzienne podróże...kiedyś muszę rozwinąć ten temat ;p
po drugie - przynajmniej raz w miesiącu wzbogacać domowy  księgozbiór,
po  trzecie - przywyknąć do korzystania z dobrodziejstwa zakładek :p Na dobry początek zakupiłam takie cudeńko,. Może jej uroda zmotywuje mnie do tego, by zapomnieć o przypadkowych świstkach, biletach i ulotkach wszelkiego typu :p




 A co najbardziej lubię czytać...
oprócz tego, że wszystko, to kocham:
Literaturę rosyjską...dla mnie to klasyka klasyki i mistrzostwo mistrzostw wszelkich...a określenie "w malignie" jest dla mnie wyznacznikiem geniuszu :p
Książki podróżnicze z Cejrowskim na czele, zaraz za nim Pawlikowska kradnie me serce, a nawet ostatnimi czasy pani Wojciechowska, przed czym tak bardzo się wzbraniałam ;p
no i wszystko co wyszło spod pióra Ojca Leona...i od razu zwykły dzień zamienia się w cud :D




Moja mała czytelniczka...razem czytamy każdego dnia....jeszcze nie było wyjątku od tej reguły...choć u nas bardziej to przypomina rytuał :D




A tutaj na zakończenie tak z sentymentu...pierwszy nasz wspólny Międzynarodowy Dzień Książki...
Dzisiaj sesja niestety niemożliwa, bo MiMi nadal chora..oskrzela nie odpuszczają..wrrr :/







Jeśli ktoś dotrwał do końca, to z całego serducha podziwiam i dziękuję :)
No i napiszcie koniecznie co lubicie czytać...
czekam niecirpliwie na Wasze ulubione tytuły, będziecie moją inspiracją :D :D: D

niedziela, 15 kwietnia 2012

Tullet Geniuszem jest

Witajcie...
Już wracamy...
Dzisiaj mamy bardzo ważną wiadomość dla wszystkich mam i ich dzieci :D
Domyślam się, że wiele z Was już dawno zna to cudo, ale my dopiero od kilku dni cieszymy się tym odkryciem!!!
Nie chcę wiele pisać, bo tutaj można dodać jedynie, że książka ta to po prostu mistrzostwo świata!!!
Jest genialna w swojej prostocie, a tak naprawdę to najprawdziwsza interaktyna książka :D
Co się na nią składa...nic...tylko kropki...
Emocje jakie dzięki tej książce nam towarzyszą (całej rodzinie!) są bezcenne :D
Autor Herve Tullet jest GENIUSZEM!!!
Polecamy zatem z całego serca...
..tytuł "Naciśnij mnie", a trzeba naciskać, dmuchać, potrząsać i klaskać..po prostu czary..
Zdjęcia emocji niestety nie oddają, ale MiMi choruszka jest :( :( :(










Tak gdybyście byli zaintrygowani :)





A ja tymczasem zaparzam herbatę truskawkową z pieprzem i słucham......
Moja mała chwila wytchnienia...w jednym pokoju choruszka mała, a w drugim większy choruszek śpi..
Ja się nie dam tym razem...
..odganiamy co złe...
 ..pięknego tygdonia..


środa, 15 lutego 2012

:)

Witajcie kochani :)
Do napisania tego posta skłoniły mnie moje ostatnie przemyślenia na tematy okołowalentynkowe :)
Co roku zawsze w czasie Walentynek zastanawia mnie jeden fakt...w rozmowach, na blogach, wśród znajomych...wszyscy bardzo krytykują ten dzień, twierdzą, że jest bez sensu, że to czysta komercja, że nie nasze itd... Tylko zastanawia mnie fakt, że większość tych osób mimo wszystko obchodzi to święto, tylko przez światem się ukrywa...nie wiem dokładnie jak mam to nazwać, ale mam wrażenie, że czasami nie wypada przyznać się do tego,że lubi się Walentynki i , że się w jakiś sposób je świętuje. Oczywiście absolutnie nie chcę nikogo krytykować, każdy ma całkowicie prawo do własnego zdania na ten temat, ale nurtuje mnie to także w blogowym świecie...dlaczego pisząc o Walentynkach zazwyczaj "wypada" dodać, że tak naparwdę to nie uznaję tego dnia, piszę tylko tak....
Hmm..no zastanawia mnie takie podejście :)
Ja natomiast uważam, że to piękny dzień :)
Walentynki można świętować zupełnie zapominając o jakiejkolwiek formie komercji....moim zdaniem można z tego wyczarować właśnie taki zupełnie niekomercyjny, piękny dzień...jak to nam się udało wczoraj :)
Nie trzeba kupować błyszczącego, grającego plastkowego serduszka z brokatem..można zrobić sercowe śniadanko, nie trzeba zabierać ukochanego do wypasionej restauracji...wystarczy spacer połączony z piknikim i gorącą czekoladą z termosu :)
A argument, przeciwko Walentynkom, że kochać powinno się cały rok też mogę zbić od razu :)
Świętujemy Dzień Kobiet, Dzień Dziecka, Dzień ......., Sylwester i wiele, wiele innych, a przecież to też dzień jak każdy inny, powtarza się co roku, a niby mili powinniśmy być dla siebie zawsze...
Dlaczego nie świętować tego co w życiu najpiękniejsze...tego co jest największym darem...czyli drugi ukochany człowiek!!!
Jeśli ten dzień ma być okazją do tego, by spędzić go tak jak ten wczorajszy, to ja jak najbardziej uwielbiam Walentynki :) :) :)

P.S. a to, że święto nie polskie...no cóż większość ze świąt, które obchodzimy w ciągu całego roku, kiedyś skądś do nasz przywędrowały :)


Tak się zaczęło u nas.....





A, że za oknem śnieg....




Poszliśmy poszaleć :)



No i gwóźdź programu.....piknik... :)













..były sanki, aniołki na śniegu...




..były pogaduchy i wygłupy....




..no i słodki deser..jak widać po minie był pyszny...




..najlepszą zabawą jak się okazało były śnieżne bitwy :)




..moje ulubione ujęcie...tatuś miał niezłego cela..trafił w 10-tkę hihi :)




Pozdrawiam Was kochani....wiele miłości życzę...
pielęgnować trzeba ją każdego dnia i o tym napradwę ani na chwilkę nie można zapomnieć..

Trzymajcie się ciepło :)