Dzisiaj nieco inaczej... trochę smutniej niż zwykle i bardziej refleksyjnie..
Umieszczam raz jeszcze posta, którego opublikowałam dawno temu, bo w kwietiu 2009 r., na innym blogu, ale tam nikt już dawno nie zagląda, a czuję, że powinnam o tym napisać..
w sobotę przypadała kolejna taka rocznica, tylko jakby coraz mniej ludzi pamięta..
Umieszczam raz jeszcze posta, którego opublikowałam dawno temu, bo w kwietiu 2009 r., na innym blogu, ale tam nikt już dawno nie zagląda, a czuję, że powinnam o tym napisać..
w sobotę przypadała kolejna taka rocznica, tylko jakby coraz mniej ludzi pamięta..
Chciałabym opowiedzieć Wam historię ludzkiej nieludzkości, która tak niedawno miała miejsce tam gdzie mieszkam...
W sobotę w Potulicach odbywały się uroczystości upamiętniające rocznicę wyzwzolenia obozu hitlerowskiego, który w czasie II wojny światowej mieścił się właśnie w mojej wsi.
Miejsce naznaczone w tak tragiczny sposób...nawet nie potrafię tego wyrazić słowami! To co mnie najbardziej przeraża, to fakt, iż miejsce to było obozem najokrutniejszym z okrutnych, ponieważ przeznaczone było dla dzieci!!!!! Nie wiem jak to możliwe...nie wiem jak do tego doszło...chyba nawet nie chcę wiedzieć, bo chcę jeszcze wierzyć w drugiego człowieka..
Zginęło tutaj około 1300 osób, z czego 800 to małe dzieci... wszyscy więźniowie byli nieludzko traktowani i zmuszani do nadludzkiej pracy!
Szczerze mówiąc nawet nie wiem co mam napisać, serce aż boli kiedy o tym myślę..
Na terenie cmentarza co roku odbywa się msza święta...
Składane są wieńce i zapalane symbliczne światło na znak pamięci o poległych..
w Potulicach znajduje się kilka miejsc związanych z obozem hitlerowskim, najczęściej zaglądam na cmentarz, by w modlitwie wspomnieć zamorodowanych, przytulić do serca duszy te biedne dzieci, kórym nigdy nie było dane poczuć bezpieczeństwa, radości i spokoju...rzeczy, o których my w ogóle nawet nie myślimy, bo dla nas to szara, zwykła codzienność..
Tak....każdego dnia utwierdzam się w tym,że jestem zagorzałą pacyfistką, wierzę, że można inaczej...
Dbajmy o to, by od małego w naszych dzieciach zaszczepić potrzebę pokoju!
Mówmy o tym, uczmy o ludziach, dzięki, którym uniknięto wojny, dzięki którym rozsiało się dobro! Niech pokój na świecie będzie tak samo oczywistym dla naszych dzieci jak miłość do przyrody i prawo do zabawy.. wtedy one jako dorosłe osoby będą tworzyć świat bez wojen, bo będą wiedziały, że można inaczej, że się da!
Zawsze jako nauczyciel pracujący z małymi dziećmi staram się tak wiele temu tematowi poświęcać. Jako harcerka wychowana w duchu miłości do Ojczyzny wcześniej wciąż wspominałam polegałych w walce za nasz kraj, wciąż podreślało się ich odwagę i bohaterstwo...z biegiem lat w moim sercu pojawia się bunt..owszem rozumiem ich poświęcenie, jestem wdzięczna każdemu, kto walczył o naszą wolność, ale teraz dopiero wiem, że w dzisiejszym świecie musimy nieco odejeść od hołubienia bohaterów wojennych, a całym sercem tę energię i zaangażowanie poświęcić na wychwalanie i propagowanie POKOJU!
Jest tyle wspaniałych ludzi, dzięki którym uniknięto zbrodni, jest tyle pięknych rocznic, o których warto pamiętać..
A o tym cisza..nikt nie świętuje, nikt nie potrafi wskazać choćby jednego nazwiska...pustka..
Uczmy nasze dzieci, że POKÓJ na świecie zależy od nas, a to zaowocuje na pewno..
A kiedy widzę ten obrazek i czytam te słowa, to łzy same się cisną do oczu...
Św. Matko Tereso, Ty dokładnie wiedziałaś o czym mówisz..
Idź i kochaj..
zacznij od siebie...
Na terenie cmentarza co roku odbywa się msza święta...
Składane są wieńce i zapalane symbliczne światło na znak pamięci o poległych..
Ale najsmutniejsze są twarze byłych więźniów..
Tak jak jedna z z nich mi powiedziała: "krzyku torturowanego, kochanego przez Ciebie człowieka nie jest się w stanie nigdy wyzbyć z głowy.."
w Potulicach znajduje się kilka miejsc związanych z obozem hitlerowskim, najczęściej zaglądam na cmentarz, by w modlitwie wspomnieć zamorodowanych, przytulić do serca duszy te biedne dzieci, kórym nigdy nie było dane poczuć bezpieczeństwa, radości i spokoju...rzeczy, o których my w ogóle nawet nie myślimy, bo dla nas to szara, zwykła codzienność..
Tak....każdego dnia utwierdzam się w tym,że jestem zagorzałą pacyfistką, wierzę, że można inaczej...
Dbajmy o to, by od małego w naszych dzieciach zaszczepić potrzebę pokoju!
Mówmy o tym, uczmy o ludziach, dzięki, którym uniknięto wojny, dzięki którym rozsiało się dobro! Niech pokój na świecie będzie tak samo oczywistym dla naszych dzieci jak miłość do przyrody i prawo do zabawy.. wtedy one jako dorosłe osoby będą tworzyć świat bez wojen, bo będą wiedziały, że można inaczej, że się da!
Zawsze jako nauczyciel pracujący z małymi dziećmi staram się tak wiele temu tematowi poświęcać. Jako harcerka wychowana w duchu miłości do Ojczyzny wcześniej wciąż wspominałam polegałych w walce za nasz kraj, wciąż podreślało się ich odwagę i bohaterstwo...z biegiem lat w moim sercu pojawia się bunt..owszem rozumiem ich poświęcenie, jestem wdzięczna każdemu, kto walczył o naszą wolność, ale teraz dopiero wiem, że w dzisiejszym świecie musimy nieco odejeść od hołubienia bohaterów wojennych, a całym sercem tę energię i zaangażowanie poświęcić na wychwalanie i propagowanie POKOJU!
Jest tyle wspaniałych ludzi, dzięki którym uniknięto zbrodni, jest tyle pięknych rocznic, o których warto pamiętać..
A o tym cisza..nikt nie świętuje, nikt nie potrafi wskazać choćby jednego nazwiska...pustka..
Uczmy nasze dzieci, że POKÓJ na świecie zależy od nas, a to zaowocuje na pewno..
A kiedy widzę ten obrazek i czytam te słowa, to łzy same się cisną do oczu...
Św. Matko Tereso, Ty dokładnie wiedziałaś o czym mówisz..
Idź i kochaj..
zacznij od siebie...
Violetko, podobnie wychowałam się w miejscu martyrologi i poznając historię ziem obiecanych, nie potrafię przejść obojętnie obok popełnionych zbrodni. Interesuje mnie zwłaszcza temat Lebensborn. Im więcej odkrywam, tym bardziej nie dowierzam, że to wszystko wydarzyło się naprawdę!
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że w budynku przedszkola do którego uczęszczałam , znajdował się wcześniej internat ,,SS,, Budynek nie był zniszczony więc po wojnie korzystaliśmy z tych samych łazienek, jadalni.
Ogromnie boli mnie fakt, że aktualnie w szkołach historię drugiej wojny światowej traktuje się po macoszemu. I nie chodzi tu o rozgrzebywanie ran, szerzenie nienawiści tylko świadomość, żeby nikt nigdy nie popełnił tych samych błędów przeciw ludzkości.
Aż mnie ciarki przeszły jak to czytałam! Masz rację lekcje historii powinny lepiej pokazywać ten temat. Mam wrażenie, że prawdziwy obraz wojny znajdziemy prędzej na lekcjach języka polskiego..tylko tak niewielu uczniów w ogóle czyta lektury..
UsuńBrak słów by to opisać i brak wyobraźni by o tym myśleć 😔 jest jeden grób, który szczególnie mi utkwił mi w pamięci, grób dziewczynki i imieniu Marta-jak moja córcia oraz data jej urodzin to 17.11.-tak jak urodziła się moja Marta, bardzo mnie to poruszyło i często tam zaglądam
OdpowiedzUsuńMyślę, że miałaś po prostu znaleźć ten grób właśnie Ty, widocznie potrzebuje akurat Waszego wsparcia modlitewnego :)
UsuńNiestety wiele miejscowości w naszym kraju, tych mniejszych i większych, naznaczonych jest takimi miejscami. Ja jako dziecko rok rocznie uczestniczyłam z babcią w lipcowej mszy za zmarłych z miasteczka rozstrzelanych przez hitlerowców, wśród nich dzieci, najmłodsze 2 letnie i jeden ze 108 błogosławionych męczenników II wś. Taka lekcja była dla mnie ważna i wiem, że kiedyś będę w tym samym miejscu ze swoim dzieckiem. Pokój to podstawa i mam nadzieję, że kolejne pokolenia będą go doświadczać. Ale pamięć o tym, co było jest równie ważna.
OdpowiedzUsuńZawsze mam ciarki ,kiedy przechodzę obok kamienic i domów, na których są tabkiczki właśnie z informacją, że w tym domu doszło do jakiegoś strasznego mordu...najgorsze, że jest ich tak wiele!
UsuńJestem z rocznika, który w szkole historii miał jeszcze sporo, ale temat drugiej wojny światowej, sprowadzony głównie do przyczyn, skutków, stron itp.traktowany jednak po macoszemu-i nie ukrywajmy, mnie jako dziewczynę nie bardzo interesował. Dopiero w liceum i to nie na historii a na lekcjach języka polskiego opracowywane lektury poruszające kwestię życia codziennego, i w obozach etc.wznieciły we mnie iskrę zainteresowania. Od tego czasu zatracam się w powieściach, gdzie tłem jest druga wojna światowa...ale przede wszystkim ZWYKLI ludzie i ich codzienne życie. Bardzo je później przeżywam, bowiem wiele historii z mojej rodziny też można by opisać...W każdym razie to wszystko takie KU PRZESTRODZE. Ale jak widać niewiele potrafimy wyciągnąć wniosków z historii...niestety :(
OdpowiedzUsuńDlatego ostatnia grafika bardzo na czasie! :)