Dzisiaj mała przerwa od wspomnień...dzisiaj o pięknie jakie tkwi w prostocie i niedoskonałości..
Jakiś czas temu wypatrzyłam je na pewnych zdjęciach w internecie i przepadłam! Udało mi się dowiedzieć, że pochodzą z pracowni Lunaria i po prostu nie dawały o sobie zapomnieć. Z rękodziełem tak mam, że jest to jak strzała amora...po prostu trafia w sam środek serca i koniec :)
Może dla kogoś wydać się to zabawne lub niezrozumiałe, ale w takich momentach patrząc na przedmiot, odczuwam fizyczne wzruszenie... Kiedyś wstydziłabym się o tym napisać, jednak od jakiegoś czasu taką wrażliwość zaczynam postrzegać jako swoją siłę!
I tak wiem...miało być o nich, a nie o mnie :)
W każdym razie nie mogłam przestać o nich myśleć..
Nieśmiało napisałam w liście do Mikołaja, że pewne dwie anielskie istoty skradły moje serce i może mógłby coś na to poradzić :)
Jak widzicie chyba byłam grzeczna, bo pod choinką znalazłam oba anioły!
Mikołaju jeśli to czytasz (a domyślam się, że tak..) to chcę, żebyś wiedział, że za każdym razem gdy na nie patrzę czuję wdzięczność i wzruszenie!
Są wyjątkowe..
Teraz aż mi strasznie głupio przechodzić do kolejnej części posta, jednak chciałabym wyrobić się ze świątecznymi wpisami. Przy okazji wpisu o rękodziele zostawię tutaj ślad po moich pracach świątecznych, które udało mi się ulepić.
Zamysł był nieco inny, kolory również, jednak ceramika uczy pokory i czasami sama za nas decyduje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz