Witajcie!
Znowu po dość długiej przerwie zdążyłam się za Wami bardzo stęsknić! Na szczęście mogę w końcu pokazać kolejne moje prace i przy okazji napisać Wam co u mnie :)
Ostatnimi czasy swój robótkowy czas poświęcałam na nadrabianie zaległości i tym sposobem paczuszki dla Rachel i Beli już w drodze, a kolejne czekają jedynie na spakowanie. Nie wiem czy mi to wybaczycie kochane!!! Poczekam, aż paczuszki do Was dotrą i wtedy dopiero pokażę to u siebie.
A co mam dla Was dzisiaj? Jakoś tak ostatnio mnie wzięło na decoupage :) No i koniec kropka musiałam chwycić pędzle i serwetki w dłoń...
Jakiś czas temu zajęłam się drewnianym chlebakiem, który z nowego przerobiłam na stary, rodem z wiejskiej, babcinej kuchni. Nie wiem czy zdjęcia oddają efekt jaki udało mi się osiągnąć, ale chlebak wygląda bardzo realistycznie. Z jednej strony bardzo delikatnie,a z drugiej bardzo staro :) Niezbyt często się to zdarza, ale jestem z niego bardzo zadowolona. Najśmieszniejsze jest to, że na poczatku, za każdym razem kiedy miał mnie ktoś odwiedzić, a ja o tym wiedziałam, obowiązkowo chowałam ów chlebak przed całym światem, bo się go wstydziłam. Siedział na dnie szafy, baaardzzoo głęboko, a po wyjściu gości wyjmowałam go, bo było mi szkoda tej pracy, którą w niego włozyłam hihi :)
Razu pewnego, pewien nieoczekiwany gość, jakim był mój tata, zobaczył moje "dzieło" i.....zachwycił się :D
Po prostu padłam z wrażenia, bo Mój Tata, który sam potrafi tworzyć niezwykłe cudeńka, zachwycał się tym w jaki sposób udało mi się osiągnąć taki realistyczny efekt postarzenia...oj gdybyście widzieli jaka byłam wtedy z siebie dumna :D On pewnie tego juz wcale nie pamięta, ale ja owszem :)
Teraz chlebak stoi na honorowym miejscu w kuchni, jest moją dumą i daje mi wiele radości, kiedy co jakiś czas nowa osoba podziwia jego wygląd :)
Wiem, jestem beznadzieja i wyszłam dzisiaj na straszną chwalipiętę, ale przecież Wy najlepiej wiecie jak wiele znaczy dla "hendymejdowców", kiedy ktoś inny doceni jego pracę!
W każdym razie do kompletu stworzyłam jeszcze solniczkę i wieszaczek. Na zdjęciach całość wygląda dość wzorzyście, ale w kuchni wszystko jest umiejscowione w znacznych odległościach, więc tulipanki wyglądają delikatnie :)
Za jakiś czas lakier na solniczce i wieszaku zżółknie jak na chlebaku (się zrymowało nawet), wtedy będzie idealnie :D
No i chciałam jeszcze podziękować wszystkim tym, którzy odpowiedzili w kometarzach na moją ostatnią prośbę! Jesteście kochani! Zmotywowalście mnie i to nawet nie wiecie jak bardzo! Poznałam tez wiele blogów, na które trafiłam pierwszy raz dzięki Waszym wpisom! Tak się cieszę, że jesteście :)
No i moja kochana Czaplania wpada do mnie...niesamowite :) :) :) :******
To się rozpisałam nieco....pozdrawiam cieplutko!