Witajcie :)
Dzisiaj jeszcze świątecznie przychodzimy, bo w naszym domu nadal celebrujemy ten piękny, bożonarodzeniowy czas.
Ostatnio sporo rozmyślam na temat tego, że jakoś tak na odwrót się porobiło..
Obserwując wiele profili na Instagramie, czy kont na facebook'u nie dało się nie zauważyć, że u zdecydowanej większości świąteczny wystrój pojawił się duuużo wcześniej przed Bożym Narodzeniem i mam tutaj na myśli domy, a nie markety (w których zresztą chodzi o marketing, a nie klimat). Choinki często pojawiały się z początkiem grudnia, podobnie jak światełka i inne ozdoby.. Oczywiście to co piszę, to jedynie moje zdanie i nic mi do tego w jaki sposób ktoś urządza swój własny kąt, ale odniosłam wrażenie, że my jako ludzie, społeczeństwo, zrobiliśmy się tak strasznie niecierpliwi. Adwent to czas radosnego OCZEKIWANIA..
Oczekiwania, a nie świętowania..
Mam wrażenie, że pomijając ten etap zabieramy sobie pewną część radości z nadejścia Świąt.
Nie bez powodu ten okres w roku jest nam dany.. Podobnie jak z 9-cioma miesiącami ciąży, które pozwalają mamie przygotować się na dzień narodzin. Przecież większość z nas, które jesteśmy matkami, wie, że trzeba przejść kilka faz oczekiwania i każda jest równie ważna...i to niesamowite, że jesteśmy zmuszeni na coś czekać, to potęguje późniejsze doznania.
W każdym razie, reasumując, ja lubię wstrzymać się z dekorowaniem domu, by później jak najdłużej cieszyć się choinką i całą bożonarodzeniową otoczką. Dopiero po Świętach patrząc na te wszystkie dekoracje czuję w sercu ich głębię.. wspominam, rozmyślam..mam na to czas..
U mnie jeszcze królują czerwienie, suszone pomarańcze i zapach choinki.
A gdyby ktoś miał ochotę zobaczyć jaka atmosfera towarzyszyła nam w poprzednich latach, to może zajrzeć TU i TU oraz TUTAJ i TUTAJ :)
Uwielbiam takie dekoracje..
naturalne, które co roku tworzymy od nowa i te, które od wieeeluuu lat nam towarzyszą niezmiennie..
W tym roku, z nieznanych nam przyczyn, zniknęła cała nasza kolekcja płyt CD z kolędami i pastorałkami.. było mi bardzo smutno.. Na szczęście w Biedronce upolowałam płytę, która spodobała nam się i codziennie jej słuchamy..bo ja należę do tych , którzy uwielbiają kolędować i robię to nawet zmywając naczynia...a może wtedy właśnie najgłośniej :) :) :)
W tym roku doszła nam do kolekcji rodzinnej taka piękna bombka, którą Miriam otrzymała na swojej pierwszej Wigilii chórzystów naszej parafii :)
A takie cudeńka jak ten obrusik wprost uwielbiam wyszukiwać w lumpeksach. W środku lata nikt nie interesuje się takimi rzeczami... no prócz mnie nikt :)
Klimat Świąt tworzą mi również przedmioty, które od lat są ze mną...jak ten witrażyk, bez którego nie wyobrażam sobie świątecznego wystroju, a otrzymałam go na jednej ze szkolnych Wigilii :)
Oczywiście najpiękniejszy klimat świąteczny tworzymy My, jako domownicy....chociaż można sobie pomóc przykładowo wciągając takie piękne rajtki :) Patrząc na takie czerwone cudeńko, nie da się nie poczuć tej pięknej atmosfery :)
Krystynę cała otoczka Świąt niezwykle interesowała...
A kiedy ta Otoczka Świąt robiła jeszcze takie niespodzianki i jedno pstryknięcie wystarczyło, by zajaśniała, to już istny szał :)
Tylko coś mój ukochany świecznik ostatnio przestał działać...chyba nie wytrzymał próby :(
A wiecie co jeszcze tworzy przepiękny klimat? Drugi człowiek... Tynka ostatnio jest moim osobistym Aniołem. Zrobiła mi ostatnio tak miłą (i wielką!) niespodziankę, że na samo wspomnienie oczy mi się szklą!!!
Zobaczcie co do nas niespodziewanie dotarło...
Niesamowita jest...jeśli jeszcze jej nie znacie, to koniecznie zajrzyjcie na bloga
Przez krótką chwilę..
A ja zmykam spać...
Jak zwykle piszę nocą..
Kochani cieszcie się jeszcze tą atmosferą Bożego Narodzenia...zwłaszcza, że od kilku dni nawet aura jakaś taka odświętnie zimowa się zrobiła :)
Dobranoc Kochani....chociaż pewnie bardziej Miłego dnia powinnam Wam życzyć :)
P.S. Pisząc posty zwykle słucham muzyki, której dawno nie słuchałam lub, której w ogóle nie znam i dzisiaj natknęłam się na koncert, który niesamowicie mnie urzekł i chcę go Wam serdecznie polecić! Utwór wykonany razem z Grzegorzem Turnauem...coś pięknego!
A jeszcze tylko dodam, że ostatnio razem z Karolem oglądaliśmy filmik, który wywarł na nas wielkie wrażenie i idealnie zgrał się z moim przemyśleniami dotyczącymi naszej niecierpliwości..w wolnej chwili warto obejrzeć..