czwartek, 29 września 2016

Czekając na..

Wiecie co, to jest niesamowite..
kiedy czynność jakże zwykła, wręcz prozaiczna przemienia się w tą metafizyczną...
Dzisiaj chciałabym napisać Wam o dwóch sprawach, które wypełniają moje serce w ostatnim czasie..
Pierwsza związana jest z tym, że mam wrażenie, iż pewne sprawy ostatnio przeżywam jakoś tak intesywniej, myślę o nich inaczej i zaczynają nabierać zupełnie nowego wymiaru..
Dzisiejszy poranek wypelniła mi czynność, której wprost nie znoszę, a która tym razem działała na mnie niemal metafizycznie.. 
prasowanie..
Pierwszy raz podczas oczekiwania na nasz trzeci skarb tak realnie odczułam to, że naszą kruszynkę niebawem przytulę..
delikatny zapach ciuszków przeniósł mnie 8 lat wstecz, kiedy urodziła się MiMi..
to wspaniałe jak silnie działają na nas zapachy, jak dobrze je zapamiętujemy i jak bardzo szybko wywołują nawet te najgłębiej skryte wspomnienia!
A ja potrzebę wicia gniazda przeżywam właśnie chyba na najwyższym poziomie :)








Druga sprawa, o której po prostu muszę napisać, to niesamowite dobro jakie w ostatnim czasie spotyka naszą rodzinę....zresztą nie tylko ostatnio!
Od zawsze wyznajemy z mężem zasadę, by tym co mamy się dzielić z innymi, zwłaszcza jeśli jest coś czego my już nie potrzebujemy...
Oczywiście w dzisiejszych czasach bez problemu większość rzeczy, nawet tych używanych w bardzo prosty i szybki sposób można spieniężyć, ale my naprawdę wierzymy, że dobro do nas wraca..
Większość rzeczy, z których korzystały nasze dziewczynki tak po prostu dajemy w prezencie następnym dzieciom, by mogły z tego korzystać i tym się cieszyć...nie oczekując zapłaty ani zwrotu..podobnie z meblami, czy innymi przedmiotami..
Absolutnie nie chodzi o to, by teraz przechwalać się czymkolwiek, ale po raz trzeci oczekujemy dziecka i po raz trzeci wokół nas jest mnóstwo osób, które zupełnie bezinteresowanie dzielą się z nami.. DOBRO WRACA!
To niesamowite, ale narodziny niebawem, a nas spotkało już tyle cudownego, ludzkiego dobra!
Takie sytuacje sprawiają, że nigdy nie przestanę wierzyć w dobro, które mieszka w człowieku..
Owszem można te wszystkie rzeczy kupić, wybierając samamu to co nam się najbrdziej podoba i co nam odpowiada pod każym względem, ale dla mnie ważniejsze jest to, że w kazej tej rzczey czuję drugiego człowieka. Ciuszki, wózek, czy mamusiowe gadżety, które otrzymuję sprwiają mi radość nie do opisania :)
Jeżeli ten wpis trafi do kogoś z tych osób, które sprawiły nam taki prezent, to chcę, by wiedział, że to niesamowicie piękne przeżycie dla naszej rodzinki i mając takie osoby wokoło czujemy się wielkimi szczęściarzami :) :) :)




piątek, 23 września 2016

Zapraszam jesień..

Jesień...już jest..
Powoli zadomawia się i u nas..
Ostatni czas był nieco trudny dla nas, w ostatnim miesiącu oczekiwania na nasz trzeci cud jestem zmuszona nieco zwolnić (choć to dla mnie niewyobrażalnie trudne!), odpuścić wiele z planów, które miałam w głowie na te ostatnie dni..
Ale nie ma tego złego co, by na dobre nie wyszło...mam więcej czasu, by cieszyć się z tego co się dzieje dookoła mnie. Uwielbiam, kiedy kolejne pory roku przenikają się delikatnie i jedna ustępuje miejsce drugiej.
Wraz z wiekiem zaczynam doceniać to jak niesamowicie skonstruowana jest przyroda i cały świat.. Kiedy odpowiednio wykorzysta się wszystko co najlepsze z kolejnych pór roku możemy naprawdę cieszyć się nawet największą pluchą, czy z pozoru nieciekawą aurą.
Myślę, że nasz organizm również potrzebuje takich zmian....
Teraz po letnim szaleństwie, wieczornych spacerach i wyprawach nadchodzi czas wyciszenia..
Od zawsze zapraszałam pory roku do swoich wnętrz, czy to kiedy jeszcze mieszkałam z rodzicami przed ślubem, czy teraz kiedy mieszkamy sami.
Nie chodzi o to, by stroić dom przesadnie, ale jakoś tak naturalnie latem uwielbiam soczyste i chłodne kolory, natomiast jesień kojarzy mi się z ciepłymi kolorami, rudościami, naturalnymi materiałami..
Wystarczy zmienić tylko kilka małych dodatków, by wyczarować nowy klimat..
Bardzo dawno nie było u mnie typowo wnętrzarskiego posta, więc zapraszam Was w nasze progi...dzisiaj kilka migawek z naszego saloniku (jak pięknie to brzmi hihi).

Od ostatniego, podobnego wpisu wiele się u nas zmieniło :)





W ramie zdjęcie z naszej dawnej, jesiennej sesji :)
Obok kamienna sól pełniąca rolę świecznika...daje najprzyjemniejsze, jesienne światełko..




Nawet chustecznik wprowadza jesienny akcent :)
Sezon na szkolno-przedszkolny katar uważam za rozpoczęty!




Książki i anioły...




Kącik telewizyjny...
Solna lampa, na półkach świeczniki zagościły...uwielbiam świece jesienią..




W ramce czeka obrazek na wymianę....póki co nie mogę się zdecydować...pewnie kiedyś się pochwalę wyborem :)




W części stołowej...




To miejsce czeka jeszcze zmiana w aranżacji...póki co wygląda tak..





Mój nacenniejszy anioł... taki prawdziwy..



Tak do nas wprowadza się powoli jesień....a ja staram się zwolnić i czekać cierpliwie na dalsze zmiany...nie tylko związane z porami roku :)




Myślę, że w kolejnych postach pokażę Wam jak naturalnie zmieniają się pozostałę pomieszczenia!
Pięknego weekendu!