poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Niedziela Palmowa w skansenie

Nie wiem jak i kiedy to się stało, ale mamy już Wielki Tydzień. Chciałbym zostawić ślad  po tym jak spędziliśmy Niedzielę Palmową.  Kto zagląda tutaj od dłuuużegoo czasu, ten może kojarzyć to miejsce. Wczorajszy dzień spędziliśmy w jednym z moich ukochanych miejsc, czyli w skansenie w Osieku nad Notecią. 
Klimat tego miejsca, zapach, urok....po prostu wszystko mnie zachwyca. Uwielbiam tam wracać i gdybym mogła zaplanować swoje wakacje marzeń, takie zupełnie idealne, to spędziłabym je właśnie w takim miejscu...mieszkając i żyjąc jak dawniej...ech...rozmarzyłam się. 
Jedno mnie pociesza...pamiętam naszą pierwszą wizytę w tym miejscu...ilość zdjęć, którą wtedy zrobiłam była niezliczona. Byliśmy niedługo po ślubie, niebawem miała urodzić się Miriam, a ja chciałam zapamiętać każdy szczegół tego miejsca, bo w wyobraźni widziałam nasz dom, który otacza taki klimat...i piękne jest to, że po 15 latach dokładnie tak jest. W naszej kuchni królują naczynia ręcznie zdobione z Włocławka, czy Bolesławca, suszą się zioła, nie brak ludowych akcentów.
Tym razem również wróciłam z tego miejsca zainspirowana i kompletnie zauroczona.






W każdej chacie można było spotkać się z elementami ludowych tradycji wielkanocnych. Dla nas główną i najciekawszą atrakcją okazało się malowanie pisanek woskiem i farbowanie ich. Będziemy mieli przepiękne ozdoby na stole wielkanocnym w naszym domu.




























Dziewczynkom bardzo zależało na tym, by przejechać się bryczką. Niestety nie udało się, było troszkę smuteczków, ale obiecaliśmy, że i na konie się kiedyś wybierzemy rodzinnie.



Podejrzeć można było również jak przygotować tradycyjne potrawy...np. domowy twarożek...




Taki obraz w moim domu....marzenie!!!!












W skansenie tym byliśmy wcześniej już kilka razy, ale w tym roku zwiedzanie nabrało nieco innego wymiaru. Z wielką dozą cierpliwości musieliśmy zachwycać się i przyglądać wszelkim urządzeniom na które wcześniej nikt jakoś specjalnie nie zwracał uwagi hahah Czuć było, że dołączył do nas kolejny męski pierwiastek.




Nic, po prostu nic nie umknęło jego  uwadze! Wszystko trzeba było dotknąć, sprawdzić i najlepiej wprowadzić w ruch :)






Podczas wizyty w skansenie dokonaliśmy jednego zakupu, dzięki czemu w tym roku na naszym świątecznym stole zapłonie świeca wykonana z plastra miodu :) Myślę, że stanie się to naszą coroczną tradycją...a jak wiecie ja uwielbiam tworzyć rodzinne tradycje :)



























Na sam koniec uciekaliśmy przed burzą gradową, która przegoniła nas do auta. Nie było nam jednak smutno, bo chwilkę później byliśmy już na przemiłym spotkaniu z przyjaciółmi :)




Po powrocie do domu też było wiele radości, trzeba było nacieszyć się wspomnieniami z całego dnia.
Wspominaliśmy święcenie palm...w tym roku ubogacone szkolną sprzedażą palm wielkanocnych na cel pobliskiego hospicjum. Jak się okazało Krysia ma niezwykły dar do sprzedaży :) Samodzielnie wyprzedała niemal wszystkie palmy, które były przygotowane. Wspominaliśmy również pyszny obiad, zjedliśmy go w restauracji, która swym wystrojem zachwyciła dziewczynki. Na koniec podziwialiśmy palemki, jedna z nich zrobiona przez Krysię w przedszkolu i cieszyliśmy się niesamowitym zapachem miodowej świecy.







Oczywiście nie obyło się bez strachu. Obawialiśmy się, że Hanusia z drewnianego młyna wróciła z pamiątkową drzazgą, jednak okazało się to tylko maleńkim skaleczeniem.











Na koniec dodam tylko, że kilka lat temu pojawił się już tutaj wpis z tego samego skansenu. Wtedy daleko było nam do wielodzietności i jedynie z Miriamką byłam tam z okazji majówki. Przywiozłyśmy stamtąd pięknego konika na biegunach...zresztą zobaczcie sami... o TUTAJ.



Kochani do kolejnego wpisu, póki co korzystajcie z tego wyjątkowego i najważniejszego czasu w roku, z Wielkiego Tygodnia!
To najpiękniejszy i najgłębiej przeżywany przeze mnie okres roku, obym i tym razem tego nie przespała. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz