niedziela, 6 września 2009

Nowy etap...

Witam niedzielnie i niezwykle serdecznie :)
W końcu udało mi się zasiąć na chwilkę do komputera...o radości jaką wywołała u mnie chwila spędzona przy maszynie (po długiej przerwie!) wspominać chyba nie muszę :D
O tak miałam małą przerwę, ale wszystkiem winne są zmiany...
Z dniem 1 września skończył się pewien etap w życiu naszej rodziny... Po 2 latach przerwy wrócilam do pracy! Z jednej strony ciężko rozstać mi się z Mimi, bo od zawsze byłyśmy nierozłączne, ale z drugiej strony obie spokojnie i stopniowo dojrzałyśmy do tego :)
Te 14 misięcy, które mogłam spędzić z Mimi w domu, to naprawdę bezcenny czas i niezwykłe błogosławieństwo..
Owszem, czasem było ciężko, bo brakowało mojej pensji, bo byłam z dala od moich przyjaciół, ale nie oddałabym ani jednej sekundy spędzonej z moją córeczką.
To wielki Dar być Mamą, ale najpełniejszy jest on wtedy, kiedy to mama widzi pierwszy uśmiech, kiedy to ona słyszy piersze "agugugu" i widzi jak ten mały szkrab z nieporadnego i bezbronnego niemowlęcia staje się rozbrykanym i szalonym urwisem :)
No i gdyby nie ta przerwa w pracy, to pewnie nigdy bym nie odnalazła tego wspaniałego blogowego świata! Nie zobaczyłabym tylu pięknych rzeczy i nie poznałabym tylu NIEZWYKLE UTALENTOWANYCH OSÓB!!! Dziękuję Wam za to, bo dzięki Wam odnalazłam swoją pasję i naparwdę wiele się we mnie zmieniło!
Teraz pewnie nie będę miała tak wiele czasu na robótkowanie, ale na pewno tego nie zaniedbam, bo inaczej już nie umiem no i planuję moim kochanym sześciolatkom pokazać, że życie z pasją jest jak wielka, nieustająca przygoda :)
A tak swoją drogą, to należę do nielicznego grona szczęśliwców, którzy kochają swoją pracę :) , bo praca z dziećmi to mój żywioł :)
I wiecie co....ja naparwdę jestem szczęśliwa :)

No i o hendymendach też będzie :)
Ostatnio się "zamisiłam" ;p
Naprawiam pewnego misia, ale o tym w następnym poście :) Mały Mistrzu już się pewnie niecierpliwi, ale Misio ma się dobrze i niedługo do niego wróci :) :) :)
No i powstały też takie misie...ot tak...co by oko cieszyły...



Po jakimś czasie znalazły schronienie u Mimi :)
Nawet nie wiecie jak bardzo cieszą nas te wszystkie przemiłe słowa o pokoiku Miriamki :)
Dziękujemy z całego serducha!!!



A na końcu powstała misiowa girlanda :) i pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo znalazłam na nią idealne miejsce :)