czwartek, 22 października 2009

Jednak jesiennie i u mnie..

Witajcie kochani!
U mnie ostatnio bardzo pracowity czas! Wiele się dzieje i w pracy i w domu, ale całym sercem próbuję nie dać się zwariować i znaleźć w tym wszystkim choć chwilkę dla siebie!
Jestem jak małe dziecko....kiedy nie mam na coś ochoty, albo tak po ludzku brakuje już sił, to zawsze wtedy motywuje mnie świadomość, że w nagrodę, jak szybko to skończę, to zabiorę się za moje hendymendy :D Z każdej chwili z robótkami w dłoniach cieszę się jak dzieciak..... może to nawet pewien rodzaj uzależnienia hihi...i to na pewno nie jest destrukcyjne uzależnienie, bo zawsze są z tego jakieś korzyści :)
Tym razem przykładowo powstały te oto woreczki przeznaczone na jesienne zapasy! Dwa z nich, to woreczki na suszone grzyby, a kolejne dwa uszyłam z przeznaczeniem na orzechy :)
No i tutaj muszę koniecznie napisać, że te woreczki to nie tylko moje dzieło, bo wszystkie hafty są autorstwa mojej utalentowanej koleżanki Eli :) Pewnie jeszcze pojawią się kiedyś nasze wspólne parace :)

No i dodam jeszcze słów kilka co u nas...
Pojawiło się u mnie kolejne uzależnienie.... Tym razem padło na muffinki!!! Niby takie nic, a ile sprawia człowiekowi radości juz sam, nieskomplikowany proces przygotowania tych pyszotek, o konsumpcji nie wspomnę :) Mmmm...! Dzisiaj upiekłam budyniowe....niebo....


Oprócz tego, wklejając zdjęcia woreczków, natknęłam się na pamiątkę po naszym niedawnym i bardzo chwilowym mieszkańcu. Na naszej działce, K. znalazł kocią rodzinę...niestety wszystkie kotki, oprócz tego maleństwa, były martwe :( Ta kruszynka jakimś cudem przeżyła! K. przyniósł tego słodziaka do domku...napoił, ogrzał i niestety musiał odwieść do schroniska (alergia -siła wyższa). Kotek był bardzo krótko z nami, ale ten czas wystarczył, by kompletnie podbić nasze serca. Mimi po prostu oszalała na jego punkcie...bardzo żałuję, że nie udało mi sie nagrać jej okrzyków radości na widok tego malucha hihi! Oj wesoło było :) :) :)
Mam nadzieję, że Dzidzi (bo tak go nazwała Mimi) znalazł szybko nowy domek...


I tak już na koniec, chciałabym jeszcze Was o coś poprosić. Niedawno na blogu Green Canoe coś mnie niesamowicie zaintrygowało! W jedym z postów autorka tego bloga poprosiła, by wszyscy, którzy do niej zaglądają zostawili po sobie, choć maleński ślad w postaci komentarza....z zapartym tchem przeczytałam wszystkie i teraz umieram z ciekawości, kto tuutaj zagląda???? Jest Was bardzo dużo....licznik pracuje w szalonym tempie, a ja tak bardzo chciałabym wiedzieć dla kogo to piszę, kto tutaj zagląda...

Mam nadzieję, że Green Canoe nie będzie się na mnie złościć, ale zgapię od niej ten pomysł i bardzo Was proszę zostawcie po sobie choć maleńki ślad.... Tak wiele razy zastanawiałam się kim jesteście, dlaczego do mnie zaglądacie, skąd o mnie wiecie....Ja staram się jak najczęściej do Was odzywać, więc liczę, na to, że Wy też poświęcicie mi chwilkę :)

Pisać moze kazdy, niezaleznie od tego czy posiada bloga, czy nie..

Dziekuję Wam za to, że jesteście....... i czekam na Was z niecierpliwością!!!! :) :) :)

sobota, 10 października 2009

Tak....lato w pełni :)

Gdyby ktoś miał wątpliwości...u mnie lato w pełni :)
Nadrabiam blogowe zaległości i przedstwaiam Wam moją plażową Tildę uszytą dla 13tki!!! Bardzo mi zależało, żeby lalka się podobała...zasłużyła sobie 13tka na to!!! Mam też nadzieję, że w wymianki jeszcze będzie się chciała bawić :*****





Mam nadzieję, że w przeciągu najlbliższych nadrobię wszystkie zaległości! :*
A ja zabieram się za piecznie muffinek...na ruszt idą czekoladowe i banannowe z białą czekoladą...mmmm...gdyby ktoś miał ochotę zapraszam :)

poniedziałek, 5 października 2009

Jestem :)

Witajcie kochani.....!!!!!!!!!!
Jak miło jest znowu do Was pisać po takiej długiej przerwie....
Taaakkk dłuugggoo mnie nie było i mam wielkie zaległości chyba we wszystkim,ale obiecuję jak najszybciej się z tym uporać!
Tak jak pisałam we wcześniejszym poście za mną czas wielkich zmian i muszę przyznać, że wiele się u mnie działo... Nie był to łatwy czas, ale wiele się nauczyłam i chyba mogę już uznać, że przestwaiłam się w pełni na nową organizację dnia i odnajduję się w natłoku codziennych obowiązków :)
Mimo najszczerszych chęci i ogromnego zapału nie udało mi się zbyt wiele w tym czasie wymodzić....z różnych względów..., ale teraz mam nadzieję, że nic mi nie będzie stało na przeszkodzie i wezmę się do roboty!
Wczoraj spędziłam przemiły dzień i dostałam niezłego kopniaka motywacyjnego, bo wybrałam się do Warszawy na Europejski Festiwal Sztuki i Rękodzieła :)
Naoglądałam się takich cudowności, że dech zapierało, ale i tak za najlepszą część tego dnia uznaję nasze spotaknie z Alizee, którą dotąd jedynie znałam i szczerze podziwiałam w świecie wirtualnym :) Sprzedawała ona swoje piękności i muszę powiedzieć, że na żywo robią jeszcze większe wrażenie.
Alizze jest niezwykle utalentowaną i przesympatyczną osobą :)

Oczywiście nie odeszłam od jej stanowiska z pustymi rękoma....
W mojej kuchni wisi już ten śliczny listownik, a ja zajadam się babeczką i przepysznymi lawendowymi cisteczkami :)
Dzisiaj wysłałam wszystkie zaległe paczuszki....niedługo dotrą!!!!! Przepraszam Was bardzo za opóźnienia!!!!!!!!!!!
Życzę miłego dnia wszystkim!!! :*