poniedziałek, 15 maja 2017

Zanurzony w jordanie pogody i polecamy książki..


Witajcie Kochani!
Dzisiaj w końcu wiosennie przychodzę :)
Myślę, że pogoda wpiękniała już u Was wszystkich i, że cieszycie się tym pięknym, majowym powietrzem ile się da. 
Mimo wszystko może znajdziecie chwilkę, by zerknąć co u nas..

Zupełnie niedawno, bo przy okazji Wielkiej Nocy, pisałam Wam, że Miriam przejęła mój świąteczny przywilej i po raz pierwszy to ona rzeźbiła baranka z masła. To był dla mnie pierwszy sygnał, że chyba się starzeję :) Teraz mam na to kolejny dowód...moje najstarsze dziecko zupełnie samodzielnie upiekło chleb!!! I to jaki pyszny! 
Niesamowite, w jakim tempie ona mi dorasta...




Miriam w szkole omawia właśnie temat związany z chlebem , więc zaczytywałyśmy się w jednej z książek, która należy do mojej ulubionej serii, a mówi o życiu na wsi i porusza temat właśnie zbóż, mąk i  pieczywa.
Nie wiem, czy znacie tę serię, ale chciałabym Wam polecić ją z całego serca.
"Świat w obrazkach" wydawnictwa Olesiejuk. Po raz kolejny zapewniam Was, że w żaden sposób nie jest to sponsorowany post reklamowy, a szczera chęć pokazania Wam, że za małe pieniądze można znaleźć napradwę świetne pozycje :) Koszt książki waha się od 10-15 zł w zależności jaką okłądkę wybierzecie, sztywną, czy miekką. Jako nauczyciel klas 1-3 zapewniam, że książki te sprawdzają się po prostu idealnie jako pomoce naukowe :) Takie małe kompendium wiedzy dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym, szczególnie części "Wieś" i "Nasza planeta". Książki z tej serii baaardzzzo często spotkać można w hipermarketach leżące w koszach z promocjami, więc warto im się przyjrzeć :)
























A ostatni czas spędzaliśmy w rozmajonym ogrodzie przyjaciół..





Chwytaliśmy dni od pierwszych promyków słońca...które z chwili na chwilę mocniej grzało :)



























Cieszę się, że mamy takich przyjaciół, cieszę się, że maj w końcu wyświęca ogrody, cieszę się, bo kiedy to piszę za oknem słychać pierwszą wiosenną burzę...
Aż samo jakoś tak się nuci..



Pięknego tygodnia!

wtorek, 9 maja 2017

Majówka w pokrzywach...



Witajcie Kochani!
Dzisiaj szybki wpis o spontanicznych zbiorach pokrzywy :)
Samo zbieranie pokrzywy co prawda nie było tak do końca spontaniczne, bo zaplanowane już w zeszłym roku, ale wyjście już jak najbardziej,
Jeden z dni majowego weekendu spędziliśmy na wspólnym lepieniu domowych, ruskich pierogów i zaraz po obiedzie stwierdziliśmy, że MUSIMY wykorzystać chwilę między jedną ulewą, adrugą.. Niestety u nas padało i było bardzo nieprzyjemnie, na szczęście udało nam się wykraść tę chwilę, kiedy zaświeciło słońce....choć zaraz po naszym powrocie na nowo okropnie się rozpadało!




  W pewnym momencie miałam wrażenie, że spacer jest jakoś tak bardziej jesienny niż majowy...




Na szczęście moja ukochana czeremcha rozwiała swoim zapachem to złudzenie :)




Pokrzywy zbieraliśmy na leśniej polanie..







Ta partia poszła na suszenie...napar z pokrzywy jest pyszny i bardzo zdrowy :)




Kiedy ja zbierałam, pozostali oddali się innym bardzo ważnym zajęciom :)










Jak widać w tle, Krystyna też z nami była, choć chyba nawet nie zarejestrowała tego faktu :)



Uwielbiam spędzać czas w taki sposób.. czy jest coś cenniejszego i piękniejszego...razem, szczęśliwi i tacy bogaci!






Nie znam lepszego sposobu na doładowanie się energią..




Zbiory krótkie, ale bardzo udane!
Pokrzywa z barku miejsca wysuszona w piekarniku, ale cieszy i smakuje niesamowicie!
Pozdrawiamy i jak zwykle przypominamy, że każdy dzień może być przygodą... wystarczy chcieć :)
Pięknego tygodnia!


piątek, 5 maja 2017

Domowa kapliczka..

Witajcie majowo :)
Choć pogoda bardziej nastraja do jesiennej zadumy, to w tym poście chciałabym Wam pokazać jak powitałyśmy maj, jednen z najpiękniejszych miesięcy w roku.
Chcemy Wam pokazać kapliczkę, którą wykonałyśmy razem z Miriam.
Od dziecka uwielbiałam nabożeństwo majowe, które w mojej parafii zawsze odbywało się przy figurze Matki Bożej i połączone było z Apelem Jasnogórksim o 21.00. Do dzisiaj, kiedy tylko o tym pomyślę, czuję zapach wieczornych spacerów z mamą. To były moje ukochane momenty w roku, zawsze tak bardzo ich wyczekiwałam.
Teraz, tutaj gdzie mieszkam od jakiegoś czasu znowu modlitwa odbywa się przy figurze, ale to spore utrudnienie, by dotrzeć tam regularnie na godzinę 17-tą z trójką dziewczynek.
Zachwyt Litanią Loretańską jest jednak tak silny, że postanowiłyśmy stworzyć  swoją włąsną kapliczkę do nabożeństwa domowego :) Wiecie już, że fascynują mnie przydrożne krzyże i kapliczki, marzy mi się nawet stworzenie takiego miejsca, ale od czegoś trzeba zacząć :) To nasza wersja domowa i przenośna.
Piękna jest i taka nasza, choć Miriamka i tak z wielką chęcią śmiga jeszcze pod kościół do prawdziwej figury :)

Może kogoś zainspirujemy, miesiąc się dopiero zaczyna...






























środa, 3 maja 2017

Ludzka nieludzkość..

Dzisiaj nieco inaczej... trochę smutniej niż zwykle i bardziej refleksyjnie..
Umieszczam raz jeszcze posta, którego opublikowałam dawno temu, bo w kwietiu 2009 r., na innym blogu, ale tam nikt już dawno nie zagląda, a czuję, że powinnam o tym napisać..
w sobotę przypadała kolejna taka rocznica, tylko jakby coraz mniej ludzi pamięta..


Chciałabym opowiedzieć Wam historię ludzkiej nieludzkości, która tak niedawno miała miejsce tam gdzie mieszkam...
W sobotę w Potulicach odbywały się uroczystości upamiętniające rocznicę wyzwzolenia obozu hitlerowskiego, który w czasie II wojny światowej mieścił się właśnie w mojej wsi.
Miejsce naznaczone w tak tragiczny sposób...nawet nie potrafię tego wyrazić słowami! To co mnie najbardziej przeraża, to fakt, iż miejsce to było obozem najokrutniejszym z okrutnych, ponieważ przeznaczone było dla dzieci!!!!! Nie wiem jak to możliwe...nie wiem jak do tego doszło...chyba nawet nie chcę wiedzieć, bo chcę jeszcze wierzyć w drugiego człowieka..
Zginęło tutaj około 1300 osób, z czego 800 to małe dzieci... wszyscy więźniowie byli nieludzko traktowani i zmuszani do nadludzkiej pracy!
Szczerze mówiąc nawet nie wiem co mam napisać, serce aż boli kiedy o tym myślę..




Na terenie cmentarza co roku odbywa się msza święta...



Składane są wieńce i zapalane symbliczne światło na znak pamięci o poległych..












Ale najsmutniejsze są twarze byłych więźniów..
Tak jak jedna z z nich mi powiedziała: "krzyku torturowanego, kochanego przez Ciebie człowieka nie jest się w stanie nigdy wyzbyć z głowy.."






w Potulicach znajduje się kilka miejsc związanych z obozem hitlerowskim, najczęściej zaglądam na cmentarz, by w modlitwie wspomnieć zamorodowanych, przytulić do serca duszy te biedne dzieci, kórym nigdy nie było dane poczuć bezpieczeństwa, radości i spokoju...rzeczy, o których my w ogóle nawet nie myślimy, bo dla nas to szara, zwykła codzienność..









Tak....każdego dnia utwierdzam się w tym,że jestem zagorzałą pacyfistką, wierzę, że można inaczej...

Dbajmy o to, by od małego w naszych dzieciach zaszczepić potrzebę pokoju!
Mówmy o tym, uczmy o ludziach, dzięki, którym uniknięto wojny, dzięki którym rozsiało się dobro! Niech pokój na świecie będzie tak samo oczywistym dla naszych dzieci jak miłość do przyrody i prawo do zabawy.. wtedy one jako dorosłe osoby będą tworzyć świat bez wojen, bo będą wiedziały, że można inaczej, że się da!
Zawsze jako nauczyciel pracujący z małymi dziećmi staram się tak wiele temu tematowi poświęcać. Jako harcerka wychowana w duchu miłości do Ojczyzny wcześniej wciąż wspominałam polegałych w walce za nasz kraj, wciąż podreślało się ich odwagę i bohaterstwo...z biegiem lat w moim sercu pojawia się bunt..owszem rozumiem ich poświęcenie, jestem wdzięczna każdemu, kto walczył o naszą wolność, ale teraz dopiero wiem, że w dzisiejszym świecie musimy nieco odejeść od hołubienia bohaterów wojennych, a całym sercem tę energię i zaangażowanie poświęcić na wychwalanie i propagowanie POKOJU!

Jest tyle wspaniałych ludzi, dzięki którym uniknięto zbrodni, jest tyle pięknych rocznic, o których warto pamiętać..
A o tym cisza..nikt nie  świętuje, nikt nie potrafi wskazać choćby jednego nazwiska...pustka..

Uczmy nasze dzieci, że POKÓJ na świecie zależy od nas, a to zaowocuje na pewno..

A kiedy widzę ten obrazek i czytam te słowa, to łzy same się cisną do oczu...
Św. Matko Tereso, Ty dokładnie wiedziałaś o czym mówisz..




Idź i kochaj..
zacznij od siebie...