środa, 18 listopada 2009

W szpitalu chorych sprzętów...

O tak...od jakiegoś czasu zamieniłam się w pana Ambrożego Kleksa i swoje mieszkanie zamieniłam w szpital chorych sprzętów :)
Pamięta ktoś jeszcze ten wątek Akademii Pana Kleksa??? To miejsce, do którego trafiały popsute i niechciane sprzęty, zabawki i każda z nich zostawała wyleczona :) Ja Akademię Pana Kleksa tak naprawdę odkryłam bardzo późno, bo kiedy byłam już dorosła..... Prowadziłam zbiórki zuchowe o Akademii i jako wzorowej druzynowej wypadało mi się dobrze do tego przygotować! Przeczytałam książkę od deski do deski i do tej pory jestem nią zafascynowana jak dziecko :) Zbiórki wyszły fantastycznie...Akademia Pana Kleksa niesamowicie pobudza wyobraźnię dziecka i moim zdaniem jest to najlepsza książka literatury dziecięcej jaką przeczytałam...a trochę tego było :)
No tak...tylko nie o tym miałam pisać hihi
Jakiś czas temu obiecałam Małemu Mistrzowi, synkowi Rachel ,
że pomogę biednemu, schorowanemu misiowi, który cierpiał na ciężkie schorzenia jakimi były brak łapki i "prawiebezgłwie"! Misiu wyglądał tak...........

Długo gościł u mnie..oj bardzo długo, ale w tym czasie przeszedł kurs na superbohatera i na cześć swojego właściciela został odznaczony "M", co oznacza Mistrza :) :) :) Teraz Miś dumnie zadziera głowę, za plecami powiewa mu mistrzowska peleryna, na czole i łapce ma też opaski bojowe....

Do tego woreczek specjalnie dla Małego Mistrza i przydasie, przydasie i przydasie...Oby tylko Mistrzu był zadowolony :)



Oprócz tego nadal pracuję nad zaległościami...tym razem dla Beli
Bardzo się starałam...miało być romantycznie i Tildowo....mam tylko nadzieję, że lalka już jest u Ciebie i, że choć troszkę się podoba! Przepraszam, że tak długo...

Pozdrawiam wszytskich zaglądających i zdrówka życzę, bo mnie chróbsko dorwało :(

19 komentarzy:

  1. Świetnie Ci Violetko wyszło reperowanie misia! Nie dość, że naprawiony, to jeszcze zyskał nowe wcielenie. No i do tego jeszcze cały piękny pakiecik :). Myślę, że szczęściu Mistrza nie będzie końca!
    Akademii chyba nie czytałam, ale film wałkowałam nie raz, nie dwa, ale tam były chore sprzęty i meble, a zabawek sobie nie przypominam... :). Skleroza czy co??
    A Tilda wyszła bardzo romantycznie i bardzo tildowo, więc cel osiągnięty jak najbardziej.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Akademię Pana Kleksa uwielbiałam, ale jak już trochę podrosłam zamieniłam ja na Tajemnicę Bialego Pokoju, a szkoda, bo miałam fajne wydanie ;-)
    Misio bossssski, jak ja uwielbiam takie schorowane i wyleczone misiaki. I woreczek jaki cudny.
    A Tilda romantyczna, może i ja się do takiej ładnej kiedyś przymierzę, bo mi się bardzo takie podobają :)
    Pozdrawiam i również zdrówka życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Violetko jesteś niesamowita:))Mistrzu wygląda jak nowy,zupełnie nie widać po nim,że kiedyś coś mu doskwierało.....a Tilda,no brak mi słów,jest perfekcyjna:))pozdrawiam i zdrowia życzę....kurde mnie coś też zaczyna gardło drapać,pewnie za pare dni polegnę i wyląduję w wyrku...

    OdpowiedzUsuń
  4. cub@_libre faktycznie tam były same sprzęty, ale ja wierzę, że Pan Kleks leczył wszystkie chore rzeczy hihi :) :)

    Cieszę się, że Wam się podoba misiek...najważniejsze, że Mały Mistrzu zadowolony!

    OdpowiedzUsuń
  5. Violetko,zdrówka życzę przede wszystkim!
    Misio,zreperowany,podrasowany wygląda świetnie,na pewno mały właściciel pokocha go mocniutko.

    Tildowa panienka dostojna i elegancka.Dopracowana w każdym szczególe.

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o Akademię pana Kleksa,to jestem własnie w trakcie przerabiania książki w szkole.Tzn mój syn przerabia,to lektura w IV klasie ale odrabiam z nim prace domowe,więc jestem w temacie...
    Twój zreperowany Misio świetnie teraz wygląda.
    Tilda bardzo mi się podoba...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, misio ma nowe wcielenie. Musiał być przecież bardzo dzielny, nie każdy zniósł by takie urazy jakich ów mistrzu doznał.

    Lala romantyczna i wielce urocza :)

    I zdrówka życzę i dbać tam proszę o siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja czytałam Pana Kleksa w dzieciństwie :) I moją ulubioną częścią były 'Podróże Pana Kleksa'. A że było to wszystko takie troszkę science fiction podejrzewam, że od tego zaczęła się moja fascynacja literaturą tego rodzaju....
    Tak sobie myślę, że reperowanie ukochanych przytulaczków to jest jedna z najfajniejszych rzeczy w szyciu! Bo dzieci kochają je jeszcze bardziej potem :))) Rewelacyjnie Ci to wyszło, Violetko kochana!!!
    A aniołek niezwykle romantyczny, zwłaszcza włosy bardzo stylowo wyszły!
    Trzymaj się i nie daj się chorobie! :***

    OdpowiedzUsuń
  9. misio superrancki...popatrz ,ktoś chciał go wyrzucic...a mój mistrzu go przygarnął...ach...a ty jako pan kleks go wyleczyłaś...czego chcieć wiecej:):):) -chciałam ci powiedzieć że pan Kleks to ulubiona ksiązka mistrza!!!:):):)...czytaliśmy ją zawsze na dobranoc...nawet chyba ze dwa razy:)
    jeszcze raz ci dziękujemy!!!!...a mogę ukraść twoje zdjecia???....są przesłodkie....mistrzu wkleił by je u siebie...?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miś po naprawie wygląda cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja Ci ona?! Naprawdę?! No nie mogę, jest boska! Tylko czemu jeszcze do mnie nie dojechała? Jutro lecę na pocztę i chyba zrobię małą awanturkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mis widać, że szczęśliwy i dumny:) Otrzymał drugie życie :) Wygląda rewelacyjne:)
    Laleczka jest jak najbardziej romantyczna! Piękne są Twoje tildy od zawsze włosy wzbudzały mój zachwyt:) Ich upięcie nadaje elegancji!:)
    Życzę powrotu do zdrowia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aleś misia odratowałaś! :) no to Mistrzu teraz z niego :)

    A tildowa lala cudowna jak zwykle!

    Dużo zdrowia!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Brawo Pani Doktor !!!
    Miś wyleczony i od razu szczęśliwy, ale chyba najbardizej uradowany będize jego własciciel.

    Tilda urocza- może kiedyś też skuszę się na uszycie podobnej

    pozdrawiam ciepło - dorota

    ps. czy dostałas ode mnie maila?

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak wiele tu wspaniałości! Zapraszam do mnie po wyróźnienie!
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  16. Heh, nie chciałam Violetko zaburzać Twoich wierzeń o Panu Kleksie ;), byłam bardziej ciekawa czy aż tak różniła się od książki adaptacja filmowa. A trochę też czy z moją pamięcią jest ok ;).
    Za zamieszanie przepraszam i pozdrawiam:)).

    OdpowiedzUsuń
  17. Violu, nareszcie dotarła do mnie lala! Jest świetna, dziękuję bardzo!
    Dziękuję również za dwie truskawy i kwiatki. Przesyłka była uszkodzona, mam nadzieję, że nic po drodze nie wypadło.Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń