wtorek, 11 października 2016

Mam trzy latka...



Witajcie :)
Dzisiaj chciałabym pokazać Wam kilka migawek z ostatniego rodzinnego święta, które za nami.
Nie wiem jak to możliwe, ale w ostatnią niedzielę świętwaliśmy 3-cie urodzinki HaNulki!
Z powodu zbliżającego się wielkimi krokami rozwiązania postanowiliśmy o dwa tygodnie przyspieszyć imprezę, ponieważ baliśmy się, że mógłby być problem z jej orgaizacją w późniejszym czasie.
Nie wiem jak to się stało, ale z naszej malutkiej HaNusi zrobił się trzyletni przedszkolak...
Data urodzin HaNulki zbiega się z okresem, kiedy to staliśmy się "oficjalnie" rodziną (piszę oficjalnie, bo ja mamą czułam się już w chwili, kiedy HaNulkę pierwszy raz zobaczyłam!) Dlatego ten okres jest dla nas szczególnie ważny i bardzo zależało mi, by wszystko było wyjątkowe i płynące prosto z serca.
Tak wiem...9 miesiąc ciąży to szaleństwo hormonów i emocji wszelkich, ale ja naprawdę miałam w planie napisać Wam dłuugieego, przemyślanego posta  na temat tego jak to jest być mamą biologiczną i adopcyjną w perspektywie dwóch lat i po prostu nie mogę.. 
Nie widzę dobrze ekranu, bo moje myśli zamiast słowami w poście wypływają mi łzami i zlewają obraz..nawet nie mam jak pisać..
Uważam, że jestem największą szczęściarą, bo dzięki temu wyjątkowemu, mieszanemu macierzyństwu, naprawdę mogę powiedzieć, że miłość matki jest bezinteresowana i bezwarunkowa.
Kocham najmocniej jak się da tę najbardziej szaloną i radosną trzylatkę jaką znam...
a pomyśleć, że tak długo musiałam czekać, by usłyszeć jej pierwszy śmiech..
by pozwoliła się przytulić... by nawiązywała kontakt wzrokowy..


Żeby jednak nie było tak rzewnie i bym w końcu mogła normalnie odczytywać literki na ekranie zmienię temat, by pokazać Wam namiastkę tego jak to świętowanie u nas wyglądało...a właściwie same dekoracje.
Długo zastanawiałam się jaki klimat chciałabym wybrać na ten szczególny dzień.
Dla mnie cała oprawa uroczystości jest niezwykle ważna i uwielbiam, kiedy spaja się w całość i choć absolutnie nie jestem przeciwniczą różu, to uważam, że zdecydowanie nadużywa się tego koloru w stosunku do małych dziewczynek.
Chciałam, żeby dekoracje były zgodne z tym co widzimy za oknem, ale też by były radosne jak nasza HaNka :)
 To co udało się wyczariwać...





Tort zakupiony, ale udekorowany  przeze mnie :)





Leśno-jeseinne dekoracje zdobiły cały pokój :)










Oczywiście wszystko pokazuję w trakcie przygotowań..wokół łyżeczek rozstawione były pyszne jesienne deserki, stąd te łyżeczki..



Było sporo osób, dlatego dzieci swój kącik miały przy mniejszych stoliczkach :)














Milego dnia :)

2 komentarze:

  1. Uroczy klimat towarzyszył jakże ważnej uroczystości.
    Haniu- Cukiereczku, życzę Ci wszystkiego co najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyne jesienne urodziny to mojego Mężusia :)
    Twoja jesienna aranżacja ekstra! Jeżyk skradł moje serce...no i tort z muchomorkami! Mistrzostwo!

    OdpowiedzUsuń