Witajcie Kochani, tak jak obiecałam dzisiaj mam dla Was migawki z naszej leniwej niedzieli.
Dzisiaj taki mały eksperyment, ponieważ w końcu dorobiłam się telefonu, który umożliwia mi kontakt z wszechświatem (na jego poprzedniku miałam problem nawet z pisaniem sms-ów!) i w końcu mogę robić (przynajmniej w miarę) sensowne zdjęcia. Cieszy mnie to tym bardziej, że nie zawsze mam możliwość zabrania ze sobą wielkiej lustrzanki, a nawet tworzenie postów tego typu jest o wiele łatwiejsze. Właśnie dlatego dzisiaj postanowiłam sprawdzić jak pójdzie nam sfotografowanie migawek z naszego dnia. Myślę, że teraz takie wpisy będą częściej pojawiać się na blogu :) Ja sama uwielbiam takie posty przeglądać u innych blogerów, więc zapraszam i do nas!
Poranek...kiedy ja ogarniałam resztę domku dziewczyny oglądały "Ziarno".
A najmłodsza latorośl z wielkim zapałem szykowała dla nas śniadanko ;)
Domowy chlebek od mamy i dżem z aronii własnej roboty...czy potrzeba czegoś więcej?
Później obowiązkowe smakołyki z kalendarzy. Jutro pokażę Wam jeszcze jeden kalendarz, który towarzyszy nam w tym roku.
Czy Wasze dzieci też mają taką radochę, kiedy w domu pojawi się jakiś zbędny karton? :)
Ten skończył jako domek dla jelonka i żyrafy..
W naszym domu zdecydowanie staramy się jeść sezonowo i regionalnie. Właśnie dlatego o tej porze roku tak często towarzyszą nam kiszonki. Surówki u nas idą hurtowo :)
Jakoś tak klasycznie dzisiaj ;)
Przy obiedzie i modlitwie odpalamy drugą świecę adwentową...tak niewiele już zostało czasu..
Kiedy Krystyna zasypia (dzisiaj z wielkimi oporami..)....
..matka korzysta..a przynajmniej się stara, bo HaNka usilnie jej w tym przeszkadza :)
W każdym razie serdecznie polecam Wam tę książkę!!!
W tym czasie MiMi pracuje..
Potem przyszedł czas na wspólną lekturę "Nieustraszony Strach na wróble", najnowsza książka wydana przez Biedronkę w ramach nagrody "Piórko 2017".
Po przeczytaniu na pewno napiszemy Wam o swoich wrażeniach, jak przystało na fanki tego konkursu :)
Czytałyśmy na zmianę z Miriam...początkowo wszystkie leżały zasłuchane, jednak po chwili...
..część towarzystwa sobie odpuściła :)
Krótko przed kolacją odbyła się najszybsza partyjka "Chińczyka" jakiej byłam świadkiem :)
Dziewczyny ewidentnie nie mogły się dogadać....ale chociaż zdjęcie zdążyłam pstryknąć hihi.
No i na zakończenie dnia ukochana kaszka manna, dziewczyny za nią szaleją i mogłyby jeść ją rano i wieczorem ;) Zapewniam, że wszystko zniknęło!
I kolejny raz kończę pisanie po północy...to już chyba tradycja.
Mam nadzieję, że zdjęcia robione telefonem także przypadną Wam do gustu. Ułatwi to bardzo pracę, choć i tak lustrzankę kocham miłością wielką i nic mi jej nie zastąpi :)
Spokojnej nocy i pięknego tygodnia!
Dobranoc!
Witaj. Bardzo się cieszę na twoje częstsze wpisy, przyjemnie jest do was zaglądać. Takie leniwe niedziele jak dla mnie są najlepsze, wtedy właśnie ma się najwięcej czasu dla rodziny i dla siebie. Ja w takie dni najbardziej doceniam to co mam. Hanka na ostatnim zdjęciu urocza i ten jej uśmiech. Wszystkie twoje dziewczyny są świetne. Twoje nocne wpisy to taki budzik żeby chętniej wstać i zobaczyć co u was nowego słychać. Pięknego dnia życzę. Agnieszka
OdpowiedzUsuńTeż takie wpisy bardzo lubię!
OdpowiedzUsuń:) :) :)
Stracha też czytamy...etapami...na zmianę z " Szarym Domkiem"...
Pozdrawiam Was ciepło :)
Jesteś WIELKA! To ogromna frajda czytać o normalności w tym nienormalnym świecie...
OdpowiedzUsuńLeniwa i rodzinna. Cóż więcej trzeba? My od zeszłego roku kisimy gar kapusty i wcinamy zimą. Jest pyszna.
OdpowiedzUsuńLustrzankę lubimy tak samo, ale z komórką jest po prostu łatwiej i szybciej.
Witaj. Odważyłam się w końcu i założyłam bloga. Wcześniej podpisywałam się jako Agnieszka, w wolnej chwili i jeśli masz chęć zapraszam do mnie. Pozdrawiam, no i czekam na kolejne wpisy.
OdpowiedzUsuń