Od ostatniego wpisu nieco już czasu upłynęło, ale muszę Wam przyznać, że czas ten zdominowały nam egzaminy Miriam w edukacji domowej. Nie wiem, czy wspominałam o tym wcześniej, ale Miriam w tym roku szkolnym realizowała materiał 6tej klasy w edukacji domowej właśnie - nie mylić ze zdalnym nauczaniem, które zresztą również odbywało się w domu :) W każdym razie na zakończenie takiej pracy musi zdać egzaminy pisemne i ustne z każdego przedmiotu, zatem jak się domyślacie przechodzimy aktualnie bardzo gorący okres. Przed nami jeszcze dwa przedmioty, także trzymajcie kciuki!
Jako, że ciężko było mi znaleźć czas na przygotowanie posta z mojej zaplanowanej listy, pomyślałam, że może warto wrócić do wpisów, które już się u mnie pojawiały. Przez dziurkę od klucza... Wcześniej z reguły były to wpisy podsumowujące dany miesiąc, jednak teraz takie podsumowania powstają w formie filmów na moim Instagramie, możecie zobaczyć je TUTAJ i TUTAJ, a już niebawem pojawię się wspomnienia z maja..
Nie ukrywam, że do takiego typu wpisów zainspirował mnie cykl wpisów pojawiający się na blogu "W perfekcyjnym domu" . Blog ten oraz profil Elwiry na Instagramie to moje niedawne odkrycie, które mnie niesamowicie zachwyciło i dało ogromną dawkę inspiracji. Ona właśnie na swoim blogu prowadziła serię wpisów "Nie lubię poniedziałków", w których pokazywała nam poniedziałkowe kadry, które ku przekornemu tytułowi pokazywały jak pięknie można wprowadzić się w nowy, kolejny tydzień. Wpisy pełne ciepła rodzinnego, mądrości autorki i niezliczonych inspiracji...ja przepadłam. Elwirko, bardzo liczę, że podobne wpisy zawitają jeszcze na Twojego bloga.
W każdym razie postanowiłam i u siebie poczynić taki post.. zatem..
zapraszam Was do spędzenia z nami piątku...
Od jakiegoś czasu moje dni rozpoczynają się bardzo wcześnie, pewnie też Wam kiedyś o tym więcej napiszę...najważniejszym elementem poranka dla mnie jest chwila na wyciszenie, modlitwę i czytanie Pisma Świętego, zapisuję także swoje modlitwy w osobnym zeszycie... To zmienia perspektywę i daje taką niepisaną siłę...
Zazwyczaj bardzo szybko mam towarzystwo i wczoraj było podobnie.
Po chwili już zabawa trwała na całego..
Chwilkę przed 7.00 rozpoczynam akcję pobudek. Próbuję dobudzić żeńską część towarzystwa, jednak nie zawsze jest to proste :)
Potem panuje poranna krzątanina, szykowanie się do przedszkola i nauki.. od kiedy wstaję przed dziećmi nasze poranki są spokojniejsze, nie ma w nich pośpiechu ani nerwów. Polecam, choć początkowo wydaje się to nierealne :)
Po odprowadzeniu dziewczynek do przedszkola czas na śniadanie. Razem z Miriam i Staszkiem zasiadamy do stołu.. wczoraj po raz pierwszy w tym roku rozkoszowaliśmy się najpyszniejszymi kanapkami świata.. masło orzechowe i truskawki!
Zaraz potem wpadam w wir pracy. Uwielbiam pracę o poranku, wtedy mam najwięcej siły i cenne jest dla mnie, by później móc wypoczywać w czystym domu.
Miriam zajęła się historią i matematyką, ja natomiast jak zwykle rozpoczęłam od nastawienia chleba... domowe pieczywo towarzyszy nam od początku pandemii. Niemalże każdego dnia czuć u nas zapach świeżego chleba, bułeczek, chałek...
No i jak już tak weszłam do łazienki, to stwierdziłam, że czas zabrać się za sprzątanie w szafkach...
Co jakiś czas warto przejrzeć ich zawartość, terminy ważności kosmetyków..
W tym czasie pranie gotowe, wyprane i wysuszone czekało na poskładanie i schowanie do szafek..
Podobnie jak wyrośnięty chlebek czekał ma swoją kolej..
W tym czasie, Staszek, który budzi się bardzo wcześnie zasnął..
Szybkie odkurzanie mieszkania, ścieranie kurzy i mycie szyb...aby jak najszybciej skorzystać z ciszy i zjeść drugie śniadanie
W międzyczasie jeszcze nauka z Miriam oczywiście...tym razem powtórka dat historycznych..
Jednak znalazł się i moment na chwilkę dla siebie...tym razem padło na książkę, jednak w tym czasie lubię także oglądać vlogi na YouTube :)
Tego dnia z obiadem miałam mały poślizg, myśląc, że jak zwykle ten przepis wykonam w kilka chwil, jednak po drodze pojawiły się małe utrudnienia i zabrało mi to nieco więcej czasu niż planowałam..
Do posiłków zawsze siadamy wspólnie. Cieszę się, że każdego dnia, całą rodziną możemy zasiadać do obiadu..
Tuż po obiedzie dzieci domagały się owoców :)
W tym czasie K. szykował się do wyjścia na wyprawę...
Niedługo potem Miriam przywitała swojego gościa, którego zaprosiła na nocowanie :)
Maluchy otrzymały przemiłe prezenty... oj było szaleństwo i wielka radość!
Na kolacyjkę czekał pyszny chleb...
A potem słanie łóżek i kąpiele..
Wczoraj było istne szaleństwo...kończył się ulubiony truflowy płyn moich dzieci i pozwoliliśmy sobie na.... "relaksacyjną kąpiel" jak to określiła Krystyna, czyli z ogromną ilością piany :)
No i koniecznie muszę Wam o tym napisać. Mamy wiele zabawek, które towarzyszą nam w kąpielach. Dzieci kochają ten czas, kiedy mogą pobawić się w wodzie, ale absolutnym HITEM!!! okazało się być wiaderko po pomidorkach z Biedronki... ma ono dziurki w takich miejscach, że wylewająca się z niego woda tworzy "ośmiornicę". To już nasze kolejne wiaderko haha i nigdy im się nie nudzi, kto z Was ma dzieci polecam sprawdzić koniecznie!! Nie musicie dziękować hihi :)
Po kąpieli następuje element dnia, który jest wręcz obowiązkowy i wszyscy go uwielbimy...
czyli czas na rodzinną modlitwę, wspólny śpiew, przytulasy i czytanie na dobranoc...
W planach miałam napisanie tego posta wieczorem, ale muszę się Wam przyznać, że czekając, aż starsze dziewczyny zasną, weszłam na Instagrama i przepadłam...przeglądałam ulubione profile i jakoś tak nagle zrobiło się bardzo późno...znacie to?
Także więcej zdjęć nie posiadam, jednak chcę ten dzień zapamiętać jako bardzo dobry...spokojny, piękny w swej codziennej prostocie...
Oprócz tego co opisuję było w nim wiele ciepłych słów, przemiłych wiadomości i spotkań..
Tak się zastanawiam...może spodobają Wam się takie Dni przez dziurkę od klucza podglądane...
Jak wiecie ja uwielbiam w ten sposób zapamiętywać chwile..
I takiego spokoju, ciepła rodzinnego i tego czego Wam akurat potrzeba życzę :)
Zmykam przygotować śniadanie, bo wszyscy już wstali..
Pięknego dnia!
Piękna Wasza codzienność, choć zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest tak niespiesznie, spokojnie. Te wszystkie drobiazgi, o których piszesz, wydawałoby się mało istotne, ale to one budują nasze życie, naszą codzienność. I kwestia tego,jak do nich podejdziemy. Jak do przykrego obowiązku czy odnajdziemy w nich piękno. Ty Kochana nie masz z tym problemu. Odnajdujesz piękno w codzienności i to mnie u Ciebie zatrzymało. Cieszę się i dziękuję, że mogę Wam towarzyszyć.
OdpowiedzUsuńNiezwyczajna, zwyczajność. Świat tak pędzi, a my z nim że warto cedzić te wspólne chwile. Piękny, rodzinny wpis i moja ulubiona książka ,,o Zuzulce,, 😉
OdpowiedzUsuń