piątek, 27 grudnia 2024

Ostatnie przygotowania...

 Tak, wiem...już po Świętach, jednak ja jestem z tych, którzy zdecydowanie świętują jeszcze oktawę. W każdym razie, choć już Święta minęły, to tutaj pojawi się jeszcze wpis przedświąteczny, który z natłoku obowiązków zwyczajnie nie zdążył się ukazać. Ostatnie dni przed Bożym Narodzeniem minęły niezwykle szybko i intensywnie...pewnie jak w każdym domu. Piękny to czas, choć też wymagający, ale ja tak lubię. Napędza mnie działanie, dlatego w tym zabieganiu jednocześnie odnajduję jakieś wyciszenie..

Tydzień ten rozpoczął się od wyczekiwanych bardzo Jasełek! Staszek-pastuszek był bardzo przejęty występem, jednak najbardziej ekscytowały go poszukiwania pierniczka, którego wcześniej upiekł wraz ze swoją przedszkolną grupą. Poznać mieliśmy go po niebieskiej posypce, której używał tylko Staś. Odnalezienie tego konkretnego ciasteczka, wśród wszystkich innych było dla niego tak ważne, że opowiadał o tym już od kilku dni wcześniej...jak widzicie akcja zakończona sukcesem




Wpadliśmy też w wir wycinanek. Najpierwsz przygotowałam dekorację okienną z moją klasą i tak się nam spodobało, że okleiliśmy i w domu większość okien. A ja swoją drogą uwielbiam wycinanie, bardzo mnie to odpręża.



Równie odprężającym zadaniem są wszelkie wypieki, bardzo lubię..



W tym roku pierniczki znikały w zastraszającym tempie i musiałam kilka razy dorabiać, by cokolwiek było na Święta.


Odkryciem była glazura z nutą mięty, jak w uszatkach z Torunia, pyszota. Wystarczy lejący lukier na bazie mleka z dodatkiem kilku kropel aptecznych kropli miętowych. Smakuje znakomicie!


Nie udało się znaleźć idealnej wykrawaczki w kształcie ciasteczkowego ludka, ale dorobiliśmy się większej formy do wypieku i tak oto powstał ludzik. Dla największego fana ciasteczkowych ludków.. :)




W natłoku zajęć udało się wyskoczyć na Jarmark do Bydgoszczy.. dzieciaki zachwycone...






Jedną z tradycji jest wspólna uczta, wcinamy churros'y, ale nauczeni doświadczeniem sami zaopatrujemy się w "polewę" :)









Ulubione zdjęcie dzieci...był tylko jeden renifer...coś tu się dziwnego zadziało!


O dokładni taki jeden reniferek spacerował...magia!


Jak się domyślacie przy każdym pierniczku obowiązkowy przystanek...


Staś piał z zachwytu!



Temu też nie odpuścił :)










Jedną z atrakcji był przejazd diabelskim młynem...dla mnie nie było to łatwe doświadczenie (cierpię na lęk przed otwartą przestrzenią). Staszek zafascynowany widokiem na plac budowy przy Operze Nova, 



natomiast u Krysi od przerażenia totalnego, po ....


po kompletną euforię i fascynację..


Kolejną już tradycją jest przystanek na gorącą czekoladę w herbaciarni, którą darzę wielkim sentymentem..

A, że udało się nam spotkać babcię, to czas minął wyjątkowo miło.



Był też czas świętowania w szkole, to ostatnia Wigilia z moją ukochaną klasą...oj będzie mi ich brakowało!


No i wtedy już całkiem wszystko przyspieszyło! W domu zagościła Zielona Pani!


Ku pamięci dodam, że to Hania zawieszała Gwiazdę, a w przyszłym roku kolej Krystyny :) 
Na pewno wrócę za rok do tego wpisu i nie będziemy mieć w końcu dylematu hihi.



Jak już pojawiła się choinka, to nie mogło zabraknąć szopki. W tym roku przez zupełny przypadek (a może i nie przypadek..) w sklepie upolowaliśmy piękną szopkę z firmy Cobi. Idelana, co roku można składać od nowa i na dodatek czas spędzony na wspólnym składaniu, bezcenne! Bardzo polecamy!





Staś zainspirowany stworzył jeszcze taką oto rycinę :)



I kakao z piankami było...





Ostatnie roraty..



Wieczorna prezentacja piżamki...obowiązkowo po pierwszym w życiu seansie Kevina..


Z wiadomych względów nie brakowało w ostatnim czasie kartonów i paczuszek hihi ktoś miał z tego wielką frajdę..


Nadzorował pracę elfików...




I tak to zleciało, że trzeba było już się na całego szykować...


Zasypani ilością zdjęć możecie być pewni, że kolejna relacja będzie już świąteczna :)
Lubię mieć taką pamiątkę i móc do niej wracać, robię to z wielkim sentymentem! 
Do kolejnego wpisu Kochani, o ile ktoś wytrwał :)

7 komentarzy:

  1. Piękne kadry podsumujące grudzień

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny wpis, zachwycające zdjęcia. Radość dzieci tak niesamowicie krzepiąca dorosłe serca. Niech ta Radość w ich oczach nigdy nie gaśnie. Wiolu, cudownie móc poczytać i zobaczyć, co u Was! Przesyłam moc serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rodzinny czas świąteczny. Dużo kojącego spokoju i radości w tych zdjęciach. Pozdrawiam Was serdecznie i wspaniałej oktawy Wam życzę

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło, rodzinnie, klimatycznie. Cudownie spędziliście czas.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Grudzień to piękny czas wyczekiwania, rodzinnych tradycji. I widać to na zdjęciach. Czekam na wpis poświąteczny. Trwajcie w radości Narodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiekny Post, widac, ze milo spedziliscie te Swieta! Ciepla pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. No to z Twoim Stasiem jest nas dwoje- fanów piernikowych ludków ;)
    Ps.pierniki i u nas jak co roku znikały wręcz...fenomen grudniowych dni...

    OdpowiedzUsuń