Witajcie kochani :)
Dzisiaj przychodzę do Was na słodko..
Nie wiem czy u Was jeszcze kwitnie mniszek lekarski, nie wiem czy znacie przepis na miód, który z niego można zrobić, ale jedno wiem na pewno....to nasz rodzinny przebój ostatnich dni!
Od wielu lat słyszałam o miodzie z mniszka lekarskiego, czyli potocznie mówiąc z mlecza. O jego cudownym działaniu i jeszcze lepszym smaku. Oczywiście sporo czasu minęło zanim sama spróbowałam sama.
MiMi zabrała swoją gromadkę podwórkowych psiapsiółek i poszliśmy na pobliskie łąki...
dziewczynki w mig uzbierały mi cały kosz kwiatów...
chciałam ok. 400, jak się okazało było ok 1500 :)
Wyszło nam 20 słoiczków....jestem pewna, że przy ponownym kwitnieniu zrobimy jeszcze więcej!
Dodawać go można do herbaty (nie traci wtedy swoich właściwości), można pić codziennie niczym syrop wspomagający w chorobach gardła i kaszlu, a co najważniejsze można zajadać go z naleśnikami!!!
Niebo w gębie, nawet syrop klonowy przegrywa sromotnie!
Polecam zrobić i wypróbować....polecam ja jako osoba, która nie znosi miodu pszczelego :)
Przepis:
Kwiaty zrywamy w słoneczny dzień, najlepiej przed południem, kiedy będą całkowicie rozłożone. Najlepiej zebrać je z ogrodu czy łąki – miejsca oddalonego od drogi i spalin. Następnie rozkładamy je na białych kartkach papieru – aby wszystkie żyjątka z nich uciekły – dodatkowo przed wrzuceniem do wody warto je przejrzeć.
Wkładamy kwiatki do garnka, zalewamy wodą i odstawiamy na 3-4 godziny.Następnie do kwiatków dorzucamy umytą, pokrojoną ze skórką cytrynę i powoli gotujemy wszystko razem ok. 20 minut. Odstawiamy na 24 godziny (najlepiej na noc) w chłodne miejsce. Po tym czasie kwiaty i cytrynę przecedzamy, odciskamy w tetrowej pieluszce lub gazie i wyrzucamy. Do płynu wsypujemy cukier i gotujemy bez przykrycia, na wolnym ogniu przez ok. 2 godziny, co jakiś czas mieszając – do momentu, w którym powstanie syrop, czyli łyżka, którą go mieszamy oblepi się.
Gorący miód rozlewamy do wyparzonych słoików, dobrze zakręcamy. Słoiki odstawiamy odwrócone do góry dnem do ostygnięcia. Syrop zachowuje ważność przez kilka miesięcy. Stosujemy go na przeziębienia (gardło, kaszel), na wspomaganie pracy nerek i wątroby, oczyszczenie skóry lub jako słodka polewa do ciast, naleśników, lodów czy racuchów.
ja przepis znalazłam na stronie Poezja Smaku
A na mnie czeka kolejna porcja rabarbaru.
Trzeba maksymalnie wykorzystać czas kiedy jest dostępny. Ostatnio robiłam konfiturę rabarbarowo-pomarańczową, dzisiaj serwujemy rabarbar z cynamonem :)
Ja czytając książkę Katarzyny Enerlich "Prowincja pełna marzeń" nabrałam ochoty na ten miód ze względu na mojego męża, który po prostu uwielbia każdy rodzja miodku. Ja podobnie, jak Ty, nie znoszę. A Swoim postem zachęciłaś mnie, żeby spróbować. Tylko nie wiem, czy już nie za późno. Chyba w tym roku już się nie uda, już za późno. Ale za rok... A słoiczki z miodem wyglądają bajecznie :)
OdpowiedzUsuńSzykowałam się kiedys do zrobienia tego miodu tzn. nazbierałam kwiatków i na tym się skończyło ale kiedyś zrobię (pewnie za rok bo kwiatków już nie ma:/) bo jadłam i rzeczywiście jest pyszny :)
OdpowiedzUsuńMoja Babcia robiła najpyszniejszy miodek majowy...ja zbyt "leniwa" jestem, by zagęścić syrop do takiej miodkowej konsystencji ...dlatego u mnie takie bardziej syropki, które dzieciaki też uwielbiają. W zeszłym roku poeksperymentowałam trochę i dodawałam do miodku np cynamon, albo goździki...wyszło równie pysznie :) a inaczej :)
OdpowiedzUsuń